Zda się, że jestem z tych lepiej poinformowanych, ale kiedy i jak pięknie wyremontowany pałac zacznie na siebie zarabiać, nie wiem.
Zwróciliście Państwo uwagę na ostatnie medialne doniesienia z magistratu. Mi pozostał w pamięci fragment, w którym Jakub Jakubowski informuje, że do obsługi tego projektowanego założenia ogrodowo-parkowego będzie trzeba zatrudnić co najmniej dwie osoby. Dobra informacja, bo miejsc pracy potrzebujemy. Tyle, że płacimy za nie bezpośrednio z naszych pieniędzy. Dwa etaty na najniższej krajowej to rocznie 137 tysięcy zł. Porównajmy tę kwotę z Budżetem Obywateli Radzynia, który wyniósł 30 tysięcy. Albo z dotacją dla Orląt, która w budżecie jakby coraz mniejsza.
Może się opłaci, przecież turyści przyjadą i zostawią kasę. Hmmm... Policzmy!
Żeby przedsiębiorcy pokryli ten koszt ze swoich wpłat PIT, muszą zapłacić 350 tysięcy zł podatku. Daje to konieczność wygenerowania dodatkowego zysku na poziomie 1,6 mln zł. Przy rentowności gastronomii około 15 proc. daje to przychód 10 mln zł rocznie, czyli 30 tysięcy zł dziennie. Przy standardowej radzyńskiej cenie zestawu obiadowego potrzebujemy więc około tysiąca głodnych turystów każdego dnia, żeby zbilansować zatrudnienie dwóch ogrodników.
Być może część pieniędzy zapłacą w podatkach lokalni przewodnicy. Z tego miejsca serdecznie pozdrawiam Piotr Hapkę, którego opowieści o pałacu ostatnio dane mi było posłuchać oraz Elżbietę Kot, która poprzez Fundację Rokoko prowadzi spacery historyczne. Musicie się oboje bardziej postarać, żebyśmy nie musieli kolejnych parkingów budować. Nijak nie mamy gdzie tych dwudziestu autokarów dziennie postawić. A to tylko turyści zorganizowani. Bo jak zaczną nas najeżdżać autami rodziny z dziećmi...
Radosław Grudzień
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.