Jeszcze do drugiej wojny światowej ponad połowę mieszkańców podlaskich miasteczek stanowili Żydzi. Wśród nich wyróżniali się chasydzi: radykalni gorliwcy, modlący się w swoich kaplicach w bardzo ekstatyczny sposób, wyrażający nierzadko mistyczne uwielbienie dla Boga tańcem. Na czele wspólnot stali cadykowie, czyli obdarzeni ogromnym autorytetem nauczyciele i przewodnicy w sprawach duchowych. Bóg wydaje wyroki, ale cadyk może je zmieniać - mawiano. Tworzyli oni całe dynastie - często oparte o więzy krwi, ale też i w oparciu o dziedzictwo intelektualne.
Dynastia Izbica - Radzyń
Nie inaczej było nad Białką. Liderujący radzyńskim chasydom ród Leinerów dziedziczył jedną z najmocniejszych linii, idącą wprost od słynnego Icchaka Horowica, znanego jako Jasnowidz z Lublina. Ten wyuczył Świętego Juda z Przysuchy, który z kolei był nauczycielem Symchy Bunama. Symchy zaś uczniem i przyjacielem był Menachem Mendel Morgenstern, czyli przesławny Kocker Rebe. Zaś tego uczniem był Mordechaj Josef Leiner z Izbicy, dziadek naszego bohatera. Synem i dziedzicem uczoności Mordechaja był Jakoow (Jakub), który przeniósł siedzibę dynastii do Radzynia. Kolejny w rodzie, Gershon Henoch znany był już pod przydomkiem Radzyner Rebe. Spośród innych chasydów wyróżniał się gruntownym wykształceniem w naukach świeckich. Cadykowie mieli ogromną, profesorską wiedzę o swojej teologii, ich chałupinki wręcz zawalone były grubymi księgami rozkładającymi każde słowo Tory na czynniki pierwsze. Natomiast wiedza naukowa uważana była za zbędną, sama znajomość alfabetu łacińskiego czy rosyjskiego uznawana była za poważnie niebezpieczną dla duszy. Tymczasem Gershon Henoch był erudytą, specjalistą nauk przyrodniczych. Powszechną praktyką w Radzyniu było, że z wypisanymi przez niego na karteluszkach diagnozami Żydzi szli do doktora, który wypisywał zaleconą przez cadyka receptę...
Na tropie starotestamentowej zagadki
Najsłynniejszą zagadką z jaką zmierzył się Gershon Henoch była kwestia chilazona. Powiada Księga Liczb (rozdz. 15, werset 38): "Powiedz Izraelitom , niech sobie zrobią frędzle na krajach swoich szat , oni i ich potomstwo , i do każdej frędzli użyją sznurka z fioletowej purpury . Dla was będą te frędzle , a gdy na nie spojrzycie , przypomnicie sobie wszystkie przykazania Pana , aby je wypełnić - a nie pójdziecie za żądzami swego serca i oczu , przez które plamiliście się niewiernością". Wedle szczegółowych żydowskich przepisów zawartych w księdze Talmud, barwnik do frędzli (po hebrajsku "cycełes") należy pozyskiwać z krwi chilazona właśnie. Wedle zawartych w Talmudzie wskazówek, jest on swojego rodzaju rybą, o kolorze takim, jak morze, w którym żyje, pojawiającą się raz na 70 lat na lądzie, a krew jego jest właśnie niebieska. Cóż jednak z tego, skoro na przestrzeni setek lat Żydzi zapomnieli, o którą to rybę dokładnie chodzi. Efekt był straszliwy: stawali przed Najwyższym z cycełes nie takimi jak trzeba! Groza, zgorszenie, obraza boska... Kwestię tę rozpracował dopiero radzyński cadyk. Studiował księgi i te pobożne, i te uczone, nawet własną osobą wybrał się nad Morze Śródziemne do Neapolu, gdzie mieściło się wielkie oceanarium. Czytał, analizował, oglądał rozmaite morskie kreatury. Kiedy wrócił nad Białkę sprawa była już jasna: chilazon to mątwa! Sepia officinalis!
Spór teologów i zarobek radzyniaków
Opublikował na ten temat książkę, która wstrząsnęła światem chasydów. Część się zachwyciła, część odsądziła Leinera od czci i wiary, tętent chasydzkich armii słychać było po wszystkich wioseczkach Europy Środkowo - Wschodniej. Ktoś tam podnosił, że mątwa ma krew w kolorze sepii a nie błękitu, że wcale na ląd nie wychodzi, ale kto chciał, ten uwierzył - spór zresztą na specjalistycznych portalach trwa do dzisiaj! Oczywiście najwięcej skorzystał na tym Radzyń - rychło powstało w nim mnóstwo manufaktur, które produkowały chusty modlitewne zgodne z kanonem Leinera. Były oczywiście znacznie droższe od dotychczasowych, z czego wszyscy byli bardzo zadowoleni. Od tamtego czasu wiernych słuchających radzyńskiego rebe nazywano "niebieskimi chasydami".
Gershon Henoch Leiner zmarł w 1890 roku i został pochowany w Radzyniu. Jego grób zniszczyli Niemcy w czasie II wojny światowej. Jego następcy patronowali radzyńskim chasydom do samego wybuchu wojny. Nawet dzisiaj, w Bei Brak w Izraelu, istnieje silny ośrodek chasydzki, odwołujący się do tradycji szkoły radzyńskiej.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.