reklama
reklama

Niemieccy osadnicy na Podlasiu

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Niemieccy osadnicy na Podlasiu - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

HISTORIAPolacy, Żydzi, Rusini, Cyganie, Tatarzy - kogóż nie było w naszej podlaskiej Rzeczypospolitej Wielu Narodów! Oprócz nacji związanych z naszą ziemią przez stulecia, od połowy XIX wieku przez 100 lat, w okolicach Lubartowa i Parczewa sąsiadowali z nami również Niemcy.
reklama

Kiedy na początku XIX wieku przeprowadzono w Prusach reformę uwłaszczeniową, w zamian za własność gruntów włościanie musieli dotychczasowym właścicielom oddać 1/3 areału. Zaczęto więc szukać nowych terenów. Ziemie zaboru rosyjskiego były atrakcyjnym obszarem, z racji na dużą ilość terytoriów niezagospodarowanych oraz sprzyjającą politykę władz. Apogeum akcji osadniczej przypada na okres po 1844 roku. Wtedy na tereny dzisiejszej gminy Siemień Seweryn Biernacki ściągnął około 150 niemieckich rodzin. Osadził ich we wsiach nazywanych od imion córek: Juliopolu, Amelinie i - swojego imienia - Sewerynówce. Niewielkie spłachetki gruntu Niemcy dokupywali też w Wólce Siemieńskiej i Pomykowie. Później założone zostały kolonie na terenie dzisiejszej gminy Milanów - Okalew i Cichostów. W powiecie lubartowskim największym ośrodkiem była Zawada koło Czemiernik. Dynamika rozwoju była bardzo rozmaita - w Okalewie osadnicy dali się oczynszować i popadli w dużą zależność od dworu, wielu przenosiło się dalej na wschód, w kierunku Wołynia, gdzie ziemia była znacznie tańsza, a nierzadko urodzajniejsza. 

reklama

 

Relacje sąsiedzkie

Niemcy nie starali się o integrację z polskim otoczeniem. Odróżniała ich ewangelicko-augsburska religia. Z braku kwalifikowanych pastorów życie religijne koncentrowało się wokół zarządzanych przez kantorów domów modlitwy. Wyświęcony duchowny przyjeżdżał najczęściej tylko celem dokonania obrzędu konfirmacji (odpowiednik katolickiego bierzmowania). Posiadali dwa domy modlitwy - w Juliopolu i Cichostowie oraz - wydaje się, że najokazalszy, nazywany przez miejscowych kościołem - w Zawadzie. Pierwszy z nich spłonął zimą 1905 roku, trzeci zaś rozebrany został w 1950 przez mieszkańców. Nie zachowały się żadne zdjęcia. Przy kantoratach działały też szkoły. Stopień scholaryzacji był nieporównanie wyższy niż w szkołach cerkiewnych i kościelnych. Rok szkolny trwał od 11 listopada do Wielkanocy. Niemcy zachowali też tradycyjną dla formacji protestanckiej surowość obyczajów i pewną sztywność życia rodzinnego. Małżeństwa zawierane były w ramach wspólnoty, unikano wiązania się z Polakami. Wobec administracji carskiej zachowywali się niezwykle lojalnie, w 1864 służąc rosyjskiemu wojsku jako przewodnicy i informatorzy, w niektórych wypadkach obracając broń przeciwko polskim sąsiadom. 

reklama

 

Wojenna zawierucha

W 1915 roku razem z administracją carską osadnicy zostali ewakuowani w głąb Rosji. Po ustaniu działań wojennych część z nich wróciła. Powojenny spis powszechny wykazał, że część z nich określiła się już jako Polacy - byli to głównie osadnicy najdawniejsi, najsilniej niemiecka samoidentyfikacja utrzymała się w Okalewie i Cichostowie. Po dojściu do władzy Hitlera wśród kolonistów zaczęły powstawać konspiracyjne kółka, pod pozorem szkoleń rolniczych w Niemczech młodzi koloniści odbywali przeszkolenia wojskowe. Można więc mówić o regularnej sieci szpiegowsko-dywersyjnej.

Po wrześniu miejscowi Niemcy zachowali się bardzo rozmaicie. Niektórzy, jak najpodlejszej sławy Adolf Dykow, przedwojenny stolarz z Okalewa i Bezwoli, przystali do Gestapo i służąc swoją lokalną wiedzą wyrządzali ogromne szkody sąsiadom. Na rękach Dykowa spoczywa odpowiedzialność za śmierć kilku setek Polaków i Żydów w powiecie radzyńskim. Nie dziwi więc, że AK po bardzo sprawnej akcji w lesie k. Bezwoli i Stasinowa kanalię odstrzeliła. W zbrodniczej akcji we wsi Rudno udział wziął oddział sformowany z folksdojczów. Zachowały się jednak także relacje świadczące o lojalnym i przyzwoitym zachowaniu Niemców wobec sąsiadów - a to kogoś wyreklamowano od wywózki na roboty, a to załatwiono zgodę na zakup konia itp. 

reklama

Wszyscy Niemcy wycofali się na zachód latem 1944 roku. Zostało po nich około 300 gospodarstw. W 1945 w Cichostowie dwa z nich próbowali objąć dawni mieszkańcy, jednak pod wpływem powojennych emocji, a być może również w celu wprost rabunkowym, ostatni Niemcy w powiecie radzyńskim zostali zastrzeleni przez podziemie. 

Jedynym reliktem, jaki pozostał po osadnikach, są cmentarze w Zawadzie i Cichostowie.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo