reklama

10-lecie "Ósmego Koloru Tęczy"

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Informacje radzyńskie Po przekroczeniu progu siedziby Radzyńskiego Stowarzyszenia Na Rzecz Osób Niepełnosprawnych z lewej strony gospodarze zapraszają do domowego „pokoju kuchennego” z wygodną kanapą i dużym stołem, na którym na gościa czeka zawsze gorąca kawa lub herbata. Od kilku lat obserwuję rozwój stowarzyszenia, które trwa mimo przeciwności i na stale wpisało się w radzyński krajobraz.
reklama

Stanisław Wiater, wiceprezes:

Nie wiem sam od czego zacząć, długa historia. Samo założenie stowarzyszenia było  w 2012 roku. Powstało z inicjatywy rodziców osób niepełnosprawnych. Na początku było trudno, ciężko, ale powolutku szło do przodu. Każdy miał swój udział w założeniu stowarzyszenia, w jego działalności. Chcieliśmy mieć swój lokal, miejsce spotkań, rozmów. Podzielić się doświadczeniami, jakie mamy problemy, jak je rozwiązywać.

Zależało nam przede wszystkim na integracji osób niepełnosprawnych z otoczeniem – by wychodzić na zewnątrz, pokazywać się, nie ukrywać. Nie wstydzić się przede wszystkim dzieci, takich, jakie mamy. Zaczęło się to powolutku rozkręcać i kręci się do tej pory.

Geneza nazwy

Pani Maria:

Spodobało mi się bardzo „ósmy kolor tęczy”, czyli szukanie czegoś, czego nie ma. Cały czas szukamy tego szczęścia, które jest właśnie poza tęczą. Dlatego „Ósmy Kolor Tęczy”. Został zaakceptowany przez wszystkich. Była taki niepisany, rozpisany konkurs na nazwę no i akurat to się najbardziej podobało. Szukałam też w internecie, ale jest tyle „razem”, „spotkajmy się”, tyle „Bądźmy wspólnie”. A trochę z takiego bardzo ciepłego, fajnego filmu, gdzie babcia pewnej bohaterki mówiła o szukaniu ósmego koloru tęczy. I tak to powstało.

Hymn stowarzyszenia ułożył Jacek Musiatowicz. Towarzyszy on rozpoczęciu Radzyńskich Paraolimpiad, organizowanych w hali ZSP.

Kazimierz Ostrowski, wiceprezes:

Różne tu były koleje, wzloty i upadki. Sama ta siedziba była wcześniej w pałacu. Była praktycznie symboliczna, jeżeli chodzi o opłaty, ale to było niepewne, nie można było się rozwijać, nie można było nic tam zrobić. Słyszałem bardzo często, że te stowarzyszenie to ma być rodzina. Rodzina! No i tak miałem w głowę wtłoczone, że to stowarzyszenie powinno tworzyć taką rodzinę, m.in. jak koleżanka mówiła. Potem się okazało w rzeczywistości, że w rodzinie też się kłócą o różne rzeczy, gniewają. Podobnie i tutaj tak wyszło. W końcu chcieliśmy być bardziej samodzielni, zaczęliśmy o to zabiegać. To były takie marzenia, trochę naiwne. Ten budynek, ten plac, żebyśmy to przejęli. Udało się. Było paru zapaleńców, którzy nie do końca wierzyli, no i wyszło.

Zmieniliśmy statut, żeby można było prowadzić jakąkolwiek działalność. Jest tak zmieniony, że możemy prowadzić działalność gospodarczą w różnych zakresach. Przyjrzeliśmy się paru rzeczom, ale to też wszystko wychodzi z czasem, co jest bardziej realne, a co mniej. Koszty jakieś trzeba tutaj ponosić w związku z utrzymaniem, ze wszystkim.

Codzienność

Kazimierz: Jak się zorientowałem tutaj, jak zostałem po tych wyborach trochę na siłę tym zastępcą, to mnie tak to zmotywowało, że ja sobie teraz nie wyobrażam życia bez stowarzyszenia. Nigdy nie myślałem, że mogę być takim społecznikiem, bo tak jak dużo straciłem na zdrowiu i na kasie paląc papierosy od małego, tak i sporo straciłem jeśli chodzi o stowarzyszenie. To jest taki drugi nałóg (śmiech).

-A co zyskałeś? – pytają go członkowie.

-Sam się dowartościowałem.

Przez pomaganie

- Mogę podziwiać tylko osoby, które nie mają nic wspólnego z niepełnosprawnością, a potrafią się tutaj angażować itd. Nie ukrywam, że jeśli chodzi o mnie, to jest Maciek. Człowiek wie, że już bliżej, niż dalej. Mam nadzieję, że on mi tam kiedyś kwiaty przyniesie, a nie ja jemu. Chciałbym, żeby pomimo rodziny, przyjaciół i innych rzeczy, to człowiek chce mieć jakoś tam w miarę taką pewność, że nie zostawił go na lodzie. I takim głównym tym dążeniem jest to, żeby kiedyś, małymi kroczkami powstał jakiś dom spokojnej starości. Sporo osób o tym mówi, jest duże zapotrzebowanie. Dowiedziałem się, że 1/3 to jest społeczeństwo starsze i do tego wśród nich już dużo niepełnosprawnych. Każdy ma podobne myśli, tematy, ale każdy oczekuje, że to ktoś za nich zrobi. Wierzę w pewne rzeczy. Nigdy nie myślałem i dam sobie rękę uciąć, że 90% osób nie wierzyło, że będziemy mieli ten budynek, ten plac. My to dzierżawimy, trzeba czynsz zapłacić, media i inne rzeczy. I tak musieliśmy to sami wydreptać i tak dalej. 

Gołębiarzowi nie mogę wytłumaczyć na przykład, jak ma takie hobby, że dla mnie to są ptaki, co latają, trochę bardziej wartościowe od wron. Ale ma takie hobby, moim jest stowarzyszenie. A zmusić nikogo do niczego też nie można. Jeszcze na początku to było wszystko na ilość. A teraz doszliśmy do wniosku, że nikogo nie będziemy ani namawiać, ani zmuszać.

Sylwia Marczuk, prezes:

Opowiem w skrócie, jak to się zaczęło. Pojechałam na pierwsze spotkanie w Kopinie, zadzwoniła do mnie koleżanka. Mój kolega z ZUS-u powiedział: „Chcesz z nami być?” Tak to się zaczęło (śmiech). Tyle. Pomagałam koledze, potem wsiąkłam. Przesiąkłam. Chcę robić coś dla mojego Andrzeja i dla innych.

Kazimierz: Jeszcze zanim tę siedzibę mieliśmy, to oprócz tych zbiórek i innych rzeczy organizowało się festyny, było o nas bardziej słychać. Teraz idziemy, już mając siedzibę, w innym kierunku. Zaczynamy pisać projekty i teraz to my chcemy do ludzi wychodzić.

Sylwia: Chcemy pomagać osobom niepełnosprawnym, starszym i samotnym.

Kazimierz: Nie ma co ukrywać, że pomimo tego, że jesteśmy jako stowarzyszenie apolityczni itd., nie da się bez polityki żyć. Jesteśmy zależni. Wszystko zależy od tego, czy władze nas będą zauważały, będą nam chciały pomóc. My będziemy mieli lżej, a wszyscy potrzebujący lepiej.

Pytam o genezę wydarzenia, które dla wielu radzyniaków jest wizytówką stowarzyszenia, czyli Radzyńskiej Paraolimpiady. Jak to się zaczęło, skąd pomysł? Jak doszło do premierowej paraolimpiady?

Maria: Kiedy się tylko spotykaliśmy, myśleliśmy o tym, żeby było coś takiego cyklicznego. A paraolimpiada akurat tak się przykleiła. Myślałam jeszcze o innej imprezie, którą zaczęliśmy i była z wielkim przytupem. To był nasz pierwszy koncert charytatywny. Tu trzeba więcej wysiłku, a paraolimpiada jest nasza.

Sylwia Marczuk: Wychodzenie do osób, do społeczeństwa. Osoby niepełnosprawne wychodzą do społeczeństwa. To jest rok w rok. Nawet dostaliśmy nagrodę za paraolimpiadę.

Angażują mieszkańców, szkoły, nauczycieli. Wspominają Janusz Wlizło, który „skomponował” pierwszą paraolimpiadę.

Na tej bazie są tworzone kolejne edycje. Te punkty konkurencji robią różne osoby. każdy ma coś przypisane. Już jest inaczej, nie robimy tego samemu, nie robi tego jeden człowiek. Hala ZSP – miejsce jest fantastyczne, dlatego, że ta sala jest duża, pomieści widownię, i uczestników.

Kazimierz: Nie wiem czy się ze mną zgodzicie, ale chodzi o genezę. Sam zamysł paraolimpiady nie był taki nowatorskim to już w Polsce występowało. Tutaj zostało pierwszy raz na terenie Radzynia zorganizowane, przyjęło się i teraz jest kontynuacja. Paraolimpiada sama w sobie nie była wymyślona przez stowarzyszenie.

Sylwia: Ale to jest paraolimpiada na zasadzie zabawy.

Kazimierz: Takim sporym osiągnięciem, taką wisienką na torcie jest to, że mamy wszystko związane z 1%. Jeżeli już ktoś przystąpi do tej akcji, uzyska wszystkie dokumenty itd., to jest taka możliwość, że dla swego dziecka może uzbierać tych pieniędzy.

Siła dobra

"Ósmy Kolor Tęczy" wydobył z mieszkańców powiatu radzyńskiego ogrom dobra. W wydarzenia, organizowane przez stowarzyszenie włącza się wielu ludzi dobrej woli. Współpraca z parafiami, szkołami, instytucjami samorządu miejskiego i powiatowego, wolontariuszami pozwoliło zorganizować  wiele inicjatyw. 

Zarządowi, członkom i sympatykom życzymy wytrwalości i wielu życzliwych ludzi. Kolejnych pięknych jubileuszy!

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama
reklama