15 tys. / 27 = 555. Felieton Jakuba Jakubowskiego

Siedliśmy z przyjacielem do stołu w piątkowy wieczór i pomyśleliśmy o czymś pożywnym do szklanki napoju, który już przed nami stał.

 
Przyjaciel nie mieszka na stałe w Radzyniu, choć z niego pochodzi, więc temat szybko zszedł na to, co i gdzie można teraz w Radzyniu zjeść lub skąd można jedzenie zamówić. I rozpędziła się karuzela:

Trzy restauracje przy hotelach — Manhatan, Pauza i Wiedeński, dwie, które kojarzą się z rodzinnymi imprezami — Adwokacka i Biały Zakątek, cztery pizzerie — Best, Królewska, Tomato i Warszawska 34, cztery kebaby — Oaza, Boss, ten nad Kofi i ten przy Brico, jedna restauracja wietnamska, sushi od Szczygła, pierogi z Pierożkowa, domowe obiady z Euforii, Eldorado i Halo Obiadka, kuchnia na poziomie w Gryzli, Wrzącej Wodzie i Pałacowej. Do tego coś w rodzaju mlecznego baru przy Ostrowieckiej i przy Pocztowej oraz fast foody — Dziupla i PasiTrackBurger. Na koniec kawiarnia Kofi&Ti jak "kropka nad i". Hot-dogów na cepeenach nie liczę. Może coś pominęliśmy? Może coś z tego, co policzyliśmy, już nie działa? Ale 27 lokali gastronomicznych w mieście gdzie mieszkańców z roku na rok ubywa i już dawno jest mniej niż 15 tysięcy? Jeden lokal na 555 mieszkańców. W mieście, gdzie dominują seniorzy, a więc ludzie nieprzesadnie zamożni? Jak to możliwe i czy wszystkie przetrwają te trudne dla biznesu czasy?

W minionym tygodniu umówiłem się na spotkanie w kawiarni. Podchodzę do furtki, a tu zaskoczenie: od 16 lokal wynajęty na wyłączność.

Nie dostałem się do mojej "własnej" kawiarni! Ktoś wziął ją w całości. Chyba więc jest dobrze?

Jakub Jakubowski

INNE FELIETONY Jakuba Jakubowskiego