Decyzja burmistrza zapadła, a wymiar kary jest dotkliwy. Za zniszczenie 53 drzew na placu, nałożył na sprawców karę w wysokości 579 600 złotych
Wszystko dlatego, że drzewa zostały ogołocone praktycznie do samych pni – pozbawiono je koron i usunięto główne konary. Kara ma zniechęcać do dewastacji przyrody i została nałożona za "niewłaściwe przeprowadzenie cięć pielęgnacyjnych". W uzasadnieniu powtarzają się zdania: "Drzewo zostało zupełnie pozbawione gałęzi. Pozostał jedynie pień".
"Widziałem wiele zniszczeń i ogłowień drzew, ale ten przypadek był szczególnie rażący i nawet z dużej odległości widać było straszliwie zniszczone drzewa. Nie można było nie zareagować..." - mówi świadek.
Decyzja opiera się na zapisach ustawy o ochronie przyrody karzących za zniszczenie lub uszkodzenie drzewa. Według ustawy "prace w obrębie korony drzewa nie mogą prowadzić do usunięcia gałęzi w wymiarze przekraczającym 30 proc. korony".
Większa część kary została odroczona na pięć lat, ale kwota 173 880 zł jest nałożona bezwarunkowo.
Odroczenie kary wynika stąd, że mimo zniszczeń nie wyklucza się zachowania żywotności drzew. W przypadku ich obumarcia, sprawcy grozi odwieszenie części lub całości kary.
Opisane wydarzenia miały miejsce niedawno w Strzegomiu na Dolnym Śląsku i dotyczą lokalnego cmentarza, ale ich podobieństwo do radzyńskiego targowiska jest uderzające. Różnica polega na tym, że w naszym mieście decyzja o karze nosiła znamiona rozstrzygania we własnej sprawie. Kar nikt nie nałożył, a przez swą propagandę miasto ogłupia ludzi, że prawa nie złamano.
Jakub Jakubowski, samorządowiec, społecznik, animator kultury i grafik komputerowy
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.