Na wieść, że chcemy z żoną otworzyć kawiarnię artystyczną w Radzyniu, na twarzach naszych rozmówców pojawiała się zwykle mina niedowierzania i niezrozumienia. Rzadko uśmiech i entuzjazm. Niektórzy pewnie ukradkiem pukali się w czoło.
Był rok 2010. Za godzinę pracy młodzieżowego pomocnika z liceum przy Partyzantów płaciło się tyle, ile za jedną kawę z mlekiem. Bywały jednak dni, kiedy nawet tyle kawiarnia nie zarabiała.
Nie sposób zliczyć sytuacje, kiedy ktoś do nas zaglądał, zerkał na cennik i wychodził, mrucząc pod nosem, że za 8 złotych to on w domu pije kawę przez tydzień. Po 10 latach zabiegania o każdego klienta, przysłowiowego "stawania na głowie", aby chcieli do nas wracać, przekazaliśmy kawiarnię w ręce nowych właścicieli i jesteśmy dumni, że wciąż istnieje ona na mapie naszego miasta, choć dziś kto inny wkłada w nią całe swe serce.
Kiedy przeczytałem w internecie ogłoszenie o przetargu na zakup wyposażenia kawiarni, która będzie główną atrakcją radzyńskiego pałacu Potockich, odrobinę się wzruszyłem. Nie mam wątpliwości, że historia naszej Kofi&Ti przekonała autorów tego pomysłu, że to może się udać.
Dziś godzina pracy młodzieżowego pomocnika warta jest 21 złotych bez podatku, a koszt czarnej kawy to okolice dychy. Nie wiem, czy zysk z jej sprzedaży nie będzie zbyt szczupły, aby opłacić ogrzewanie, oświetlenie, sprzątanie, konserwację i inne ponoszone na pałac wydatki. Wiem jedno. W tej kawiarni też trzeba będzie zadbać o każdego gościa, każdego zachęcić, aby przyszedł drugi raz i kupił kolejną kawę.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.