Na pewno dużo więcej Pan pracuje niż wcześniej. Ucierpiało na tym Pana życie prywatne?
– Ucierpiało, tak. Muszę bardzo umiejętnie żonglować, żeby uzyskać nie tyle balans pomiędzy pracą i życiem prywatnym, co komplementarność. Żeby moje dzieci rozumiały, czym ja się zajmuję. Wydarzenia kulturalne, w których biorę udział jako burmistrz, często wykorzystuje jako czas, który możemy spędzić razem z rodziną. To jest nieodłączną częścią sprawowania takiej funkcji. Nie ma ośmiu godzin pracy. Czas jest nielimitowany. Po ośmiu godzinach w biurze często, tak jak wczoraj, przedwczoraj i dziś, mam jeszcze godziny pracy w terenie, spotkania z mieszkańcami, spotkania ze stowarzyszeniami, wczoraj – spotkanie z ministrem i parlamentarzystami, którzy przyjechali do Radzynia. A jak już się ono skończyło, to jeździłem po mieście podczas burzy, patrząc, gdzie najbardziej leje i ile wody przelewa się ulicami przez nawałnicę przechodzącą nad naszym miastem.
– Oczywiście. Dlatego, że jedynym kryterium tego, że ktoś zostanie dyrektorem, nie może być fakt, że jest młodszy niż ten drugi kandydat. To nosi znamiona dyskryminacji. Mirosław Kułak to osoba, która ma potężne doświadczenie i mogę powiedzieć po roku, że to był wybór najlepszy z możliwych. Słyszę czasami, że tam są duże zmiany. One są nieduże. Dwie osoby straciły pracę ze stu kilkudziesięciu osób. A bodajże 10 czy 12 osób dostało mniejszy wymiar czasowy pracy. Czyli z etatu na dwie trzecie, z etatu na pół etatu. Ale te dwie, które odeszły albo te, które mają zredukowane godziny, one opowiadają, że są bardzo poszkodowane. I mogą tak się czuć. Nie chcę wchodzić w autonomię prezesa. Wierzę, że robi trudną robotę. Zatrudniłem go wierząc, że zna tę firmę jak nikt inny w tym mieście. Ma dobre doświadczenie, pomógł na tym etapie, na którym ta pomoc była bardzo potrzebna. Bo poprzednie zarządzanie pozostawiało wiele do życzenia. Nie wiem, jak długo pan prezes planuje pracować. Na pewno pomoże nam wyłonić za chwilę taki zarząd, który poprowadzi PUK w perspektywie kolejnych lat. Podobnie w Szkole Podstawowej nr 2. Zapytałem ustępującego, odchodzącego na emeryturę dyrektora rok temu o to, kogo wyznacza na sukcesora. Nie otrzymałem odpowiedzi. Usłyszałem, że to pytanie, jakiego się nie spodziewał w tym gabinecie. Ja z kolei oczekiwałem wsparcia.
A Pana najbliższe otoczenie? Przyjaciele, koledzy, koleżanki, znajomi – trzymacie się dalej razem? Anonimowy czytelnik napisał nam „Pan Jakubowski zamiast „cześć”, mówi już do ludzi „dzień dobry””. To musiał być Karol. Cóż ja mogę powiedzieć. „Dzień dobry” to jest kulturalne przywitanie. Jeżeli z kimś kiedyś byłem na „cześć”, dzisiaj dalej jestem. Powiedzieć „dzień dobry” to chyba nie jest ujma. Ale jeżeli to był ktoś, kto rozstał się z urzędem i nie mieliśmy okazji porozmawiać, to powiedzenie mu dzień dobry w pierwszej chwili, kiedy się widzimy... jest bezpieczne, kulturalne. Wiem, że on, bo to jest sytuacja prawdziwa, zareagował na to tak, jakbym mu sprawił przykrość. Tych osób, które do mnie przychodzą jest sporo i z niektórymi miałem okazję poznać się lata temu, pracując za barem w kawiarni. Mogło się zdarzyć, że komuś powiedziałem „dzień dobry” mimo starej kawiarnianej znajomości. Ale to przypadek. Naprawdę nie jestem osobą, która buduje dystans i która by zmieniła się dlatego, że przez rok jest burmistrzem. Wiem, że to jest stan przejściowy.
Całość wywiadu – te i wiele innych pytań – w papierowym wydaniu Wspólnoty Radzyńskiej!
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.