Wielu z Was zna ją pewnie jeszcze pod panieńskim nazwiskiem Ela Śliwińska. Pochodzi z Wygnanowa w gminie Czemierniki. Muzyczna podróż Eli do pierwszego teledysku to dowód na to, że warto walczyć o marzenia.
- Zawsze chciałam profesjonalnie śpiewać. Choć radzyńską szkołę muzyczną ukończyłam w klasie fortepianu, to o śpiewaniu marzyłam od piątego roku życia. Po tych trudnych latach, kiedy przyszło mi przejść przez trudne małżeństwo, doszłam do wniosku, że muszę zawalczyć teraz o siebie i przyszłość moich dzieci – mówi artystka. Muzyczna kariera dla Eli nie jest dziewczęcą fantazją. Wokalistka wierzy, że może stać się dla niej zawodem i sposobem na życie. - Skoro inni radzą sobie w tym świecie, to czemu nie ja, przecież nie jestem w niczym od nich gorsza - wspomina chwilę podejmowania decyzji.
Tylko jak od marzeń trafić na profesjonalny rynek muzyczny... Historia Eli pokazuje, że czasami najprostsze rozwiązania okazują się najskuteczniejsze. Debiutująca wokalistka zaczęła od zwykłego ogłoszenia.
- To pierwsze przyszło mi do głowy. Napisałam, że nawiążę współpracę jako wokalistka w zespole i tak odezwał się do mnie Krzysiek Zielenda - autor tekstów. Zaproponował mi tekst i pomógł nawiązać kontakty najpierw z Bartkiem Bocheńskim, który stworzył linię melodyczną, a potem z PN Media, które nagrało teledysk. - Prace nad wypuszczeniem pierwszego klipu trwały półtora roku. W tym czasie Ela zaprzyjaźniła się z ludźmi, z którymi pracuje. To oni pomagali jej na kolejnych etapach projektu. 7 listopada na Podlasiu w okolicach Białegostoku odbyły się zdjęcia do teledysku, który 23 listopada miał premierę na YouTubie, a 8 grudnia o godz. 17.15 zobaczycie na antenie Polo tv.
A dla tych, którzy przegapili mamy go tu:
Nagrała wokal mimo choroby
Jakie to wrażenie zobaczyć się i usłyszeć w teledysku?- Dziwne. Trzeba się z tym stopniowo oswajać. Najpierw, kiedy patrzyłam, myślałam "o, mogłam jeszcze trochę schudnąć", albo "ten profil słabo wyszedł", ale potem dałam sobie z tym spokój – mówi Ela. - Najgorzej było z wokalem, bo nagrywając piosenkę, byłam chora, więc słyszę te różne niedoskonałości i chętnie nagrałabym to jeszcze raz. Ale ja taka już jestem, że nikt nie skrytykuje mnie bardziej niż ja sama – dodaje. Może właśnie dlatego debiutująca wokalistka nie boi się hejtu. – Mam do siebie dystans, wierzę w to, co robię i nie obchodzi mnie, co myślą obcy ludzie.Jednocześnie przyznaje, że największe obawy dotyczyły opinii znajomych. Te akurat okazały się pozytywne. Nawet mamy, która nie cierpi disco-polo. – Po obejrzeniu teledysku powiedziała, żebym w to szła, bo widać, że to dla mnie dobra droga.
Sama Ela przyznaje, że jej marzenie szły kiedyś zdecydowanie w kierunku rocka, lubi też rytmy latino, a ostatnio zaimponowała jej najnowsza płyta Dody. Wejścia w disco-polo jednak się nie boi i już snuje plany na przyszłość. A te to nagranie co najmniej 10 piosenek, z którymi można będzie koncertować. Marzeniem Eli byłby zespół, ale na początek myśli raczej o popularnym w branży rozwiązaniu DJ i dwie tancerki. Kiedy będziemy mogli zobaczyć Elę na żywo? – Trudno powiedzieć. To bardzo dużo pracy i przygotowań, a ja nie chcę niczego poganiać. Daję sobie czas, by krok po kroku na spokojnie realizować swój plan.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.