Klęska i urodzaj
Wiele rzeczy można powiedzieć o roku 2022: zabrakło w Polsce węgla, którego miało być na dwieście lat, poszybowały ceny prądu, raty kredytów się podwoiły, inflacja wciąż rośnie, ceny masła, cukru i wielu podstawowych artykułów rosną jeszcze szybciej. Przed nami trzy ostatnie miesiące. Co jeszcze może się wydarzyć?
Obyś żył w ciekawych czasach — mówi starożytne przekleństwo. Oto bez wątpienia nadeszły.
Jedna rzecz idzie w poprzek. Takich ilości owoców, warzyw i wszelkich innych dóbr, jakie zbieram w tym roku z przydomowego ogródka i sadu, nie było tu w ciągu ostatnich lat, a może dłużej. Mimo że ogrodnik ze mnie mizerny. Poza drożdżami nie stosuję oprysków, nawożę tylko kompostem. Zaczęło się już w marcu od soku z brzozy. Potem zielenina: szczypior, rzodkiewka, sałata. Rukola — od kiedy wyszła z ziemi — rodzi jak oszalała. Ilość cukinii, dyni i pomidorów była więcej niż zadowalająca. Część z nich wciąż leniwie czeka na ostatnie promienie słońca i zwleka z przybraniem ostatecznych kolorów. Winne grona, pełne słodkiego soku, wkrótce zmienią się w kilka litrów najlepszego domowego wina. Ostatnie w kolejce zostały jabłka. Stary sad już pełny kolorów. Gałęzie uginają się do samej ziemi. Nim przyjdzie czas na zimową pielęgnację, muszę coś zrobić z tymi owocami. Szarlotki pieczemy regularnie, konfitury smażymy, suszymy jabłkowe czipsy. Ale i tak zostanie z 10 skrzynek. Zanim rozprawią się z nimi sarny i kwiczoły, może ktoś z Was chciałby kilka kilogramów? Chętnie podaruję za jeden uśmiech. Zadzwońcie albo napiszcie.
Jakub Jakubowski, samorządowiec, społecznik, animator kultury i grafik komputerowy
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.