Wielkopostną ciszę, spokój i powagę przerywały także obchody „półpościa". W dniu w którym przypadała połowa Wielkiego Postu, po ulicach wsi i miast biegali chłopcy, hałasując drewnianymi kołatkami i terkotkami, waląc z hukiem drewnianymi młotami, inaczej szlagami - co zwało się" wybijaniem półpościa" - i rozbijając gliniane garnki i czerepy wypełnione popiołem o drzwi domów, tych zwłaszcza, w których mieszkały panny na wydaniu. Wykrzykiwali przy tym głośno: półpoście, półpoście! Nawet bardzo pobożne osoby tolerowały te hałasy i psoty. Oznaczały one bowiem, że zbliżą się wesoły i suty czas świąteczny i że pora rozpoczynać wielkie, wiosenne porządki oraz inne przygotowania do świąt Wielkanocnych. Zwyczaje te z biegiem lat zupełnie zaginęły.
W połowie postu młodzi chłopcy robili rozmaite figle, szczególnie w miejscu, gdzie mieszkały młode dziewczyny. Wrzucali do izby garnek z popiołem zwany gładyszką, wpuszczali do izby wróbla, rozbierali wozy i wciągali je na dach, malowali okna słoniną. Na płotach, szybach, drzwiach domów i zabudowań gospodarskich pojawiały się humorystyczne, a nawet złośliwe sceny i postaci, tzw. kozoki, namalowane białą farbą lub wapnem, wyszydzające panny i kawalerów, którym nie spieszy się do małżeństwa. Ponadto pannom, które nie wyszły za mąż w karnawale, chłopcy podrzucali pod drzwi garnek z żurem lub popiołem, przyczepiali na spódnicy wydmuszki z jajek lub kartki z napisem Szukam męża.
Echem tamtych obyczajów jest wspólczesny zwyczaj malowania przystanków PKS i umieszczania napisu Środopoście. Wielu radzyniaków pamięta malowane sprayem napisy w stylu: PÓŁ POSTU '94
W Holi koło Włodawy praktykowano zwyczaj, według którego dziewczęta wrzucały garnki z popiołem do domów chłopców, ci zaś - do domów dziewcząt. Gdy garnek rozbił się, wróżono, że dziewczyna wkrótce wyjdzie za mąż, a kawaler ożeni się.
W Drzewcach chłopcy zakładali pannom na głowę worki - żeby słyszały jak post trzeszczy. We wsiach Zaliszcze, Dołhobrody, Hanna koło Włodawy na dachu domu, w którym mieszkała panna na wydaniu, stawiano koszule chłopca wypchaną słomą. Podobnie w Nietiahach chłopcy przynosili pannom słomianą kukłę wyobrażającą kawalera i stawiali ją pod drzwiami domu dziewczyny. Na głowie kukła miała kapelusz, a w ręku trzymała kij i list z napisem:Ten kawaler przyszedł do ciebie.
W Łukowskiem natomiast we wsiach Grudź, Nurzyna oraz Wnętrzne dziewczynie, która nie wyszła za mąż, zaczepiano na gałęzi drzewa w sadzie lub na dachu domu dwie kukły przedstawiające chłopca i dziewczynę.
W Worsach, jeżeli było wiadomo, do której dziewczyny chłopiec chodził, drogę między ich domami wyściełano słomą lub motano lnianymi nićmi.
Ciekawym zwyczajem związanym z półpościem w Michałówce było wypiekanie dla dzieci krzyżyków z pszennego ciasta.
Wydarzenia związane z tym dniem, we wspomnieniach informatorów wywołują dużo wesołości:
Środopoście
A to [śmiech] to było, na wsi to było, to były yyy te… budynki niskie, strzecha była, to przystawili drabine do takiego dachu, to powynosili nieraz i wóz nawet rozebrali i wynieśli z, z dyszlem na kalenice stał. I ten człowiek się męczył i to trza było przecież zdjąć. I tam takie szafliki, sanie powynosili […]
[Czesława Mitrus, Motycz, 2011]
Środopoście – malowanie okien
No, ale to dużo już czasu tyle, ale że pamięta się takie rzeczy, dużo tam na święta, to trzeba było zawsze pościć tydzień, cały miesiąc. W ogóle nic nie jeść, a potem to tam na w czasie postu, to jak gdzie była panna, to przyjechały, przyleciały z wapnem, zamalowywały okna [śmiech].
[Krystyna Maj, Motycz, 2011]
Przebijanie postu
W naszej wiosce chłopaki musieli przebić środek postu. W ten wieczór, kto pamiętał, zasuwał drzwi, bo chłopcy wyrządzali różne psoty. W środopoście wyprawiały sie największe hece. Do starszych ludzi nie chodzili psocić, tylko tam, gdzie były dziewczęta. Wrzucali do domu garnki z popiołem - tak zwane hładyszki. Jak gładyszka pękła, to w izbie został tuman kurzu, że domownicy nie widzieli drzwi. Nie wiedzieli też, kto to zrobił, a chłopcy śmiejąc się brali nogi za pas i uciekali. W ten wieczór wpuszczali także wróble do mieszkania, rozbierali wozy i wciągali je na dach. Także zatykali dymniki, malowali w oknach szyby słoniną, bielili płoty. Chłopcy mieli robote do rana. [H.Ł., Jakówki, 1992]
źródło: Teatr NN. Etnografia Lubelszczyzny - cykl roczny w życiu wsi
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.