O planach gminy Ulan Majorat dotyczących likwidacji trzech szkół pisaliśmy w połowie lutego. Powód: mała liczba uczniów i wysokie koszty, jakie na utrzymanie oświaty ponosi gmina. Rodzice się na to nie zgadzają i walczą.
Zamykanie, czyli "restrukturyzacja"
Na terenie gminy działa obecnie pięć szkół podstawowych w: Domaszewnicy, Kępkach, Sobolach i Zakrzewie (każda z oddziałem przedszkolnym) oraz Zespół Szkół w Ulanie-Majoracie. Po "restrukturyzacji sieci szkolnej", jak o zamykaniu szkół mówi wójt Jarosław Koczkodaj, w gminie mają zostać tylko szkoły w Domaszewnicy i Ulanie. Szkoły w Kępkach, Sobolach i Zakrzewie będą zlikwidowane. Rada Gminy już podjęła uchwałę o zamiarze likwidacji szkół z dniem 31 sierpnia 2025 r. To pierwszy krok do faktycznego zamknięcia placówek.
Pisali petycje
Rodzice uczniów ze szkoły w Zakrzewie postanowili nagłośnić swój protest. Najpierw napisali petycję i zbierali pod nią podpisy. Do szkoły chodzi w sumie 60 uczniów i przedszkolaków i jest to trzecia co do liczebności szkoła w gminie.
"My, rodzice dzieci ze Szkoły Podstawowej w Zakrzewie, mieszkańcy Zakrzewa, Gąsior oraz pozostałych miejscowości, dzieci uczęszczających do naszej szkoły w Zakrzewie, wyrażamy kategoryczny sprzeciw wobec zamiaru likwidacji Szkoły Podstawowej i Punktu Przedszkolnego w Zakrzewie. Jesteśmy zaskoczeni i zbulwersowani, że chcecie odebrać nam szkołę z tradycjami. Szkoła pełni funkcję centrum życia społecznego, kulturalnego i edukacyjnego" - czytamy w petycji do wójta i Rady Gminy.
Stanęli przed Urzędem
W poniedziałek 17 marca protest przeniósł się przed Urząd Gminy w Ulanie. Duża grupa mieszkańców Zakrzewa, w sumie kilkadziesiąt osób, stanęła z transparentami przed Urzędem. Hasła na transparentach nawoływały do pozostawienia szkoły: "My podatki też płacimy, likwidacji stop mówimy", "Po to dziadkowie szkołę budowali, byśmy do obcych nie dojeżdżali", "Edukacja to nie biznes", "Nasza szkoła to rodzina, niech nie psuje jej ta gmina".
Nie było wójta
Wójta Koczkodaja podczas protestu w Urzędzie nie było. Tłumaczy w swoich mediach społecznościowych, że tego dnia cyt. "na wezwanie Sądu Okręgowego w Lublinie składałem zeznania strony w sprawie dotyczącej projektu partnerskiego, a w której Gmina Ulan-Majorat jest pozwaną. Sąd wyznaczył termin dzisiejszego posiedzenia w styczniu i jak się okazało, był to termin zakończenia procesu o to, czy zapłacimy z naszego budżetu niebagatelną kwotę. Tymczasem przed naszym Urzędem Gminy odbywała się pikieta w obronie jednej ze szkół objętej postępowaniem racjonalizującym sieć oświatową. Znamiennym jest, że w zgromadzeniu wzięli udział mieszkańcy jednej wsi, w której siedzibę ma szkoła. Przebieg protestu poznałem z mediów. Organizatorzy mogli zdradzić rąbek tajemnicy, kiedy rozmawialiśmy półtora tygodnia temu, wtedy zaproponowałbym termin niekolidujący z dzisiejszą rozprawą" - napisał na Facebooku wójt.
Był poinformowany
Tymczasem rodzice uczniów z Zakrzewa mówią, że 7 dni przed protestem poinformowali wójta, że takie wydarzenie się odbędzie. Wójt wydał zgodę na protest i nie poinformował organizatorów, że termin 17 marca mu nie pasuje. Gdyby rodzice wiedzieli, że włodarza gminy nie będzie 17 marca w urzędzie, to zaplanowaliby zgromadzenie na inny dzień.
Opinie dyrektor GZEAS
Protest relacjonowały lokalne telewizje oraz TV Republika. Na pytania dziennikarzy odpowiadała dyrektor GZEAS Bożena Krawczyk, która stosowała tę samą narrację, co wcześniej wójt, podkreślając, że "Gmina Ulan-Majorat przystąpiła do "restrukturyzacji" sieci szkolnej, co jest zupełnie innym pojęciem niż "likwidacja" szkół".
Niestety, nagminne unikanie przez władze gminy słów "likwidacja" czy "zamykanie" i zastępowanie ich zwrotami typu "restrukturyzacja" nie zmieni rzeczywistości, w której wspominane szkoły faktycznie przestaną istnieć.
Dyrektor GZEAS wyliczała, że w ostatnich latach gmina inwestowała w dzieci, m.in. poprzez budowę samorządowego żłobka, nowoczesne przedszkole i organizowanie bezpłatnych kolonii dla dzieci niepełnosprawnych.
- Problemem jest brak dzieci w szkołach – mówi pani dyrektor.
I wylicza, że wójt i Rada mają dwa wyjścia: zostawić wszystko tak, jak jest, ale wtedy będzie następować erozja systemu edukacji. System będzie coraz mniej wydolny i bardziej kosztowny, a efekty coraz mniej zadowalające. W związku z tym wójt wybrał drogę zmiany w całej sieci szkolnej, aby nakłady, które gmina ponosi, były skoncentrowane na wysokiej jakości edukacji, zamiast utrzymywać szkoły, które stają się coraz mniej wydolne.
12 km dojazdu
Z kolei rodzice z Zakrzewa, którzy wzięli udział w proteście argumentują:
- Uważamy, że nasza szkoła nie jest taka mała, by musiała zostać zamknięta – mamy 60 dzieci. Do Ulana jest z Zakrzewa 12 km, więc dojazd do szkoły, licząc cztery razy, będzie wynosił około 50 km dziennie, co jest uciążliwe dla rodziców, czasochłonne i męczące dla dzieci. Przedszkolaki nie mogą jechać same w autobusie z ósmoklasistami. Musielibyśmy organizować transport samochodowy, co dodatkowo utrudnia sytuację – mówią.
Niesprawiedliwe traktowanie
Mieszkańcy Zakrzewa uważają, że władze faworyzują jedne części gminy, inne natomiast traktują "po macoszemu".
- Pani dyrektor GZEAS mówi, że w gminie jest mało i będzie coraz mniej dzieci. Skoro tak, to dlaczego wybudowano nowe przedszkole w Ulanie? Czy po to, by zamykać inne szkoły? Pani dyrektor podkreśla również inwestycje w dzieci, ale dotyczą one głównie szkół w Ulanie i Domaszewnicy. A w innych miejscowościach szkoły się zamyka. Czy to jest sprawiedliwe? – pytają.
Brak konsultacji
Rodziców bardzo boli, że nikt z nimi wcześniej nie porozmawiał na temat likwidacji szkoły: - Nie było żadnych konsultacji z władzami gminy i radnymi przed podjęciem tak drastycznej decyzji.
- Jesteśmy zszokowani i oburzeni postawą władz gminy wobec nas – mieszkańców i naszych dzieci, które będą pokrzywdzone, jeśli szkoła zostanie zamknięta. Nasi dziadkowie budowali tę szkołę, by dzieci nie musiały dojeżdżać do obcych miejscowości - tłumaczą.
Radni bez reakcji
- Bardzo źle się z tym czujemy, że radni - decydujący o przyszłości naszych dzieci i szkoły, a ostatecznie całej naszej miejscowości, nigdy nie byli w naszej szkole, nie przyszli na protest, żeby z nami porozmawiać i wysłuchać naszych argumentów. Po prostu nie interesują się tym. Ani radnym, ani wójtowi nie zależy, żeby znaleźć jakieś wspólne rozwiązanie – mówią rodzice z Zakrzewa i zapowiadają, że będą szkoły bronić, bo to najlepsza szkoła dla ich dzieci.
Co na to wójt?
Zapytaliśmy wójta Jarosława Koczkodaja, czy zechce skomentować protest mieszkańców Zakrzewa?
- Czy nie da się jakoś dogadać i szkoły nie zamykać? Wojewoda Komorski i Lubelski Kurator Oświaty wstrzymali zamykanie szkół w Jakuszach i Mikłusach w gminie Trzebieszów w powiecie łukowskim. Wojewoda obiecuje im pomoc. Może i u Was by pomógł? - pytamy wójta.
- Proces trwa, więc do zaistnienia przesłanki zamykającej definitywnie drogę wszystko się może zdarzyć - skomentował nasze pytanie Jarosław Koczkodaj.
PS. Później otrzymalismy od wójta szerokie wyjasnienie na temat zamykania szkół,ale ze względu na objętośc nie zmieściło się do papierowego wydania Wspólnoty, dlatego prezentujemy je w kolejnym artykule na naszym portalu internetowym.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.