reklama

Rodzinny dramat koło Radzynia Podlaskiego. Wspólny pogrzeb matki i syna

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Grzegorz Rekiel

Rodzinny dramat koło Radzynia Podlaskiego. Wspólny pogrzeb matki i syna - Zdjęcie główne

W tym domu doszło do tragedii | foto Grzegorz Rekiel

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Informacje radzyńskie W jednym grobie spoczęli w ubiegłym tygodniu 49-latek ze Stasinowa oraz jego 86-letnia matka. Kobieta zmarła po tym, gdy dowiedziała się, że jej syn stracił życie po upadku ze schodów.
reklama

Stasinów, niewielka miejscowość położona kilka kilometrów od Radzynia Podlaskiego. Przebiega przez nią droga krajowa numer 63, ale sama wieś jest położona na uboczu. Przed niewielkim, murowanym domem stoi kapliczka Matki Boskiej, a przy ogrodzeniu wiszą dwa nekrologi - Zofii i Jana. Posesja wygląda skromnie, ale schludnie, przed wejściem do budynku rosną kwiatki, a część gospodarcza jest oddzielona od mieszkalnej bramą.

 

W nocy z 2 na 3 października rozegrał się tu dramat, jakiego w powiecie radzyńskim nie było od lat. Ze wstępnych ustaleń wynika, że tragicznej nocy 49-letni mężczyzna pił alkohol w domu swojego brata, który mieszka w niewielkim domku tuż obok. Wracając do swojego pokoju, 49-latek prawdopodobnie wywrócił się na schodach i doznał poważnych obrażeń głowy. Wszystko odkrył jego brat, który wezwał pogotowie, ale życia 49-latka nie udało się uratować.

 

Na tym jednak nie koniec dramatu.  – Gdy matka denata, 86-letnia kobieta mieszkająca w tym samym domu, dowiedziała się o zdarzeniu, wówczas jej stan się pogorszył, została do niej wezwana karetka, ale kobieta również zmarła – relacjonował starszy aspirant Piotr Mucha z Komendy Powiatowej Policji w Radzyniu Podlaskim.

 

Kiedy przyjechaliśmy na miejsce tragedii, przywitało nas szczekanie psów, a niebawem zza bramy ukazały się małe dzieci. Bliscy zmarłego mężczyzny oraz starszej kobiety nie chcieli rozmawiać o okolicznościach tragedii. – Za dużo już tego zainteresowania naszą rodziną – usłyszeliśmy.

 

Bardziej rozmowni byli mieszkańcy miejscowości. – Tragicznie zmarły mężczyzna dość późno się ożenił, miał  żonę oraz troje dzieci. Kiedyś był najlepszym gospodarzem we wsi – mówi jedna z osób, z którą rozmawialiśmy i dodaje, że matka mężczyzny chorowała na serce. – Gdy dowiedziała się, co się stało, to nie wytrzymała emocjonalnie – usłyszeliśmy (...). 

Więcej przeczytasz w papierowym wydaniu "Wspólnoty Parczewskiej". 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama
reklama