Pojechałem z rodziną na późne wakacje, daleko od wyborczych banerów i od bicia rekordów. Za to blisko przyrody i wyśmienitej kuchni. Całkowite odklejenie od codzienności.
Po kilku dniach beztroski widzę, że dzwonił ktoś z Radzynia, bo numer rozpoczyna się prefiksem +48 83... Sprawdzam w internecie - Bank Spółdzielczy. Oddzwaniam.
Przemiła pani Kasia mówi: "W Saint Louis w USA dokonano 15 prób płatności pańską kartą. Operator uznał je za podejrzane i czasowo ją zablokował. Czy pan coś o tym wie?".
Zaprzeczam. Wyjechałem co prawda za granicę, ale żeby zaraz do St. Louis? Od razu za to wiedziałem kto i gdzie wykradł dane mojej karty... Skoro jednak nie ma mnie w St. Louis - blokada jest na stałe.
I co teraz? Za dwie godziny mamy wejście do muzeum, a przed nami jeszcze godzinny dojazd. Tymczasem przychodzi wiadomość, że trzeba opłacić ostatni nocleg tej wycieczki. Karta zablokowana, więc próbujemy z kartą żony, ale coś nie idzie. Grzebiemy w internecie, dzwonimy do pani Kasi. Z jej pomocą zrobiliśmy kilka kroków, aby karta miała potrzebne funkcjonalności, ale płatność wciąż nie przechodzi. Nic to. Trzeba wyjeżdżać. Jakoś to będzie... Najwyżej zapłacimy gotówką. Tylko skąd ją weźmiemy? Jutro sobota, banki nie pracują... Jedziemy.
W trasie odzywa się telefon - dzwoni pani Kasia: "Widzę Państwa starania, ale żeby były udane, trzeba ustawić poprawnie limity płatności". Po powrocie je ustawiam i płatność przechodzi gładko. Uff! Co za ulga.
Poszerzanie horyzontów i poznawanie ludzi jest super. Jednak życzliwości i wsparcia tych, których znasz i których masz w swoim lokalnym... banku, nie przebije nic.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.