Zygmunt Pietrzak urodził się 1 maja 1935 roku w Warszawie, zmarł 25 września 2016 r. , od roku 1945 r. zamieszkał z rodziną w Radzyniu. W 1975 r. został dyrektorem miejscowego Społecznego Ogniska Muzycznego i był nim przez 6 lat. Dyrektor radzyńskiej Państwowej Szkoły Muzycznej I Stopnia, powstałej dzięki jego usilnym staraniom, której nadano imię zapomnianego w rodzinnym mieście wirtuoza skrzypiec klasy światowej Karola Lipińskiego. Stanowisko to piastował do czasu przejścia na emeryturę w października 1991 r. W 1984 roku Zygmunt Pietrzak wystąpił z inicjatywą zorganizowania Dni Karola Lipińskiego, poświęconego pamięci i promocji znakomitego kompozytora. Zorganizował łącznie 123 koncerty muzyki poważnej w ramach DKL, w tym tak istotne, jak: koncert symfoniczno-oratoryjny (2002) w radzyńskim kościele pw. MBNP, podczas którego trzy połączone chóry akademickie (UMCS, KUL, PL), orkiestra symfoniczna filharmonii lubelskiej, czworo solistów wykonali \"Requiem\" W. A. Mozarta. Wysiłkiem Prezesa, RTM dokonało w 2006 r. restauracji pomnika nagrobnego K. Lipińskiego wraz renowacją miejscowego cmentarza, który znajduje się na Ukrainie w miejscowości Wirliw. Za swoją działalność został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Złotym Krzyżem Zasługi, Medalem Komisji Edukacji Narodowej, odznaką Zasłużony Działacz Kultury. Jest też laureatem "Wawrzynu Podlasia". - Był, jak go określano - "perłą Radzynia", człowiekiem instytucją. Już samo nazwisko - Pietrzak, otwierało przez wiele dekad "serca i kieszenie sponsorów" - mówił o nim we wspomnieniu jego przyjaciel Andrzej Kotyła. Dzięki olbrzymiej kulturze osobistej, wiedzy, talentowi i ogromnej miłości do muzyki klasycznej, krzewił na radzyńskim gruncie pamięć o największym z radzyniaków, wirtuozie skrzypiec - Karolu Lipińskim. DKL pod jego egidą były organizowane 32 lata z rzędu. Podczas nich wybrzmiało ponad sto wielkich koncertów muzyki poważnej. Festiwal gromadził największe sławy wiolinistyki, pianistyki, wokalistyki.
Agnieszka Jeż, nowa prezes RTM i kierownik artystyczny DKL w roku 2017 wspominała: Zawsze mogłam na niego liczyć
W tym roku minęłoby 40 lat, odkąd poznałam pana Zygmunta. Poznałam go jako mała dziewczynka. Byłam jego uczennicą w Społecznym Ognisku Muzycznym. Później przyszła szkoła muzyczna, a ja znalazłam się w pierwszym roczniku tej szkoły. Pan Zygmunt, który był w mojej grupie nauczycielem klasy fortepianu, nie pozwalał nam na brak kontaktu z instrumentem, nawet po zakończeniu szkoły. Zapraszał nas na dalsze zajęcia, graliśmy w duetach, koncertowaliśmy razem z uczniami szkoły muzycznej i ten kontakt był praktycznie już do końca. Nawet podczas studiów muzycznych, do których bardzo mnie zachęcał. Kiedy ja czy moi koledzy, koleżanki przyjeżdżaliśmy do Radzynia, zawsze zapraszał. Przychodziliśmy tak po prostu porozmawiać, poplotkować. Zawsze był człowiekiem bardzo otwartym, towarzyskim, chętnym do podtrzymywania kontaktu, niesienia pomocy. Gdy coś się działo w rodzinach, czy któreś z nas było chore, jakaś tragedia w rodzinie, zawsze dzwonił, pytał, w czym może pomóc? W mojej dalszej drodze zawodowej nasze stosunki przerodziły się z teamu: nauczyciel - uczeń w koleżeńskie. Zawsze mogłam liczyć na jego pomoc i wsparcie. Był ciepłym, wrażliwym, przyjacielskim i bardzo mądrym człowiekiem. Kiedy zaproponował mi sukcesję, przejęcie po nim funkcji prezesa Radzyńskiego Towarzystwa Muzycznego i kierownika artystycznego DKL czułam ogrom odpowiedzialności. Wiedziałam jak jest to potężna, czasochłonna praca społeczna. Ale podjęłam się niej dla niego i z szacunku do niego.
Alicja Twardowska - muzyk teoretyk, redaktor, popularyzatorka muzyki klasycznej: Muzyka to więcej niż życie Często mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych... Filozoficznie zastanawiamy się, dlaczego odchodzą ludzie w momencie, kiedy mają ogromną wiedzę, doświadczenie i mogą tak wiele dać innym. Znałam go całe życie, począwszy od muzycznych spotkań u jego ciotecznej siostry Amelii, bliskiej mi cioci aż do ostatniego roku, kiedy uczestniczyliśmy w koncertach muzyki mojego męża. I chociaż mój radzyński okres życia skończył się wraz z maturą, to zarówno przed, jak i po moim wyjeździe z Radzynia, utrzymywaliśmy ze sobą bliski kontakt. Zygmunt świetnie grał na fortepianie. Pamiętam, jak zagrał mi przepiękną Etiudę E-dur op. 8 nr 5 A. Skriabina. Grał z wielką ekspresją i dynamiką. Już wtedy z wielką pasją organizował interesujące koncerty i zapraszał wielu wybitnych artystów. Potrafił w tych koncertach czarować muzyką i doborem znakomitych wykonawców. Poświęcił muzyce całe życie i przede wszystkim kochał artystów; okazywał im zainteresowanie, zawsze po koncercie spotykał się z nimi przy kolacji, by porozmawiać, opowiedzieć o Radzyniu i bliżej, tak po ludzku, ich poznać. Dał się zapamiętać. Muzycy wynosili wspaniałe wspomnienia i chętnie wracali do Radzynia na kolejne koncerty. Zygmunt Pietrzak był bowiem wielkim spadkobiercą muzycznych tradycji Radzynia kojarzonych z przedwojenną działalnością rodziny Prejznerów, Rossowskich i Sitkowskich, a zarazem ich kontynuatorem
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.