Uchodźcy spędzają pierwsze dni "na nowym". Wciąż bardzo mocno przeżywają to, co przeżyli. Myślą o tych, którzy zostali po drugiej stronie polsko-ukraińskiej granicy. Strach, zdezorientowanie widać najbardziej w oczach dzieci.
Długie oczekiwanie
- Powiedzieli mi, że bardzo długo czekali po tamtej stronie granicy - mówi nam goszcząca uchodźców Patrycja. - Ukraińska strona przedłuża te wyjście. Oni stali cztery doby. Poprzednia rodzina, którą przejęłam też czekała 3-4 dni. Stoją tam dzień i noc. Ci, którzy mają samochód, są w miarę w komfortowej sytuacji. Są też matki z dziećmi, które stoją na mrozie. Są wycieńczone - nie ukrywa emocji nasza rozmówczyni.
Powtarzają: "żeby było do kogo wracać"
Jedna z pań powiedziała mi: "Nam się udało tu dotrzeć. Nasze dzieci są bezpieczne. Ale inne dzieci giną. My miałyśmy szczęście". Ich mężowie wywieźli je na siłę. Bali się o bezpieczeństwo swoich rodzin. Nie chciały tam jechać, wolały zostać ze swoimi mężami. Nie wiedzą jak żyć. Są zdezorientowane. Boją się teraz, żeby sąsiedzi na nich nie narzekali- podsumowuje mieszkanka Ustrzeszy, która udostępniła za darmo dwóm matkom z dziećmi własne mieszkanie w radzyńskim bloku.
Więcej w najbliższym wydaniu "Wspólnoty Radzyńskiej".
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.