Podczas uroczystej sumy modlono się o opiekę dla motocyklistów, wstawiennictwo Matki Bożej i św. Krzysztofa, patrona kierowców. Modlono się za kierowców, o tych, co zginęli na drogach w wypadkach drogowych, o bezpieczne podróżowanie, wyjazdy, pielgrzymki. Proboszcz, ks. Jarosław Sutryk podkreślił, że motocykliści swoim przykładem pokazują, że są wielką rodziną, która potrafi dzielić się sercem, jest rodziną.
Ks. Artur stwierdził: - Mówi się, że motocykliści to dawcy narządów wewnętrznych. To nieprawda – podkreślił. Wypadki powodują różne sytuacje. Jako praktykujący pasjonat i motocyklista ( zapozował nam do zdjęcia z własnym motocyklem – dziękujemy! ) powiedział, że jest wiele rzeczy, które są wielką wartością w tej pasji. Jak to, że motocykliści pozdrawiają się na trasie, wykonują gest pozdrowienia, który wiele znaczy. To, że potrafią organizować radzyńskie akcje charytatywne i potrafią dzielić się sercem, wreszcie to, że w grupie troszczą się o najsłabszego. – Kiedy jedzie wielu, zawsze ta, który ma najsłabszy motocykl, jest ustawiany na przedzie, reszta jedzie za nim – mówił.
Ks. Proboszcz Sutryk również podzielił się z nami osobistym wspomnieniem motoryzacyjnym. Zapytany, która ,,fura” z zabytkowych motocykli i samochodów ustawiona pod sanktuarium podoba mu się najbardziej, odpowiedział: - Zielony Polonez. Miałem takie auto wiele lat. I to właśnie w nim przeżyłem czołowe zderzenie z autobusem pielgrzymkowym o 4 nad ranem. Policja orzekła, że wina była obopólna. Wyjechaliśmy na siebie czołowo zza zakrętu. Szrama, którą nosze na głowie, jest właśnie po tym wypadku – mówił. Na szczęście, wszystko zakończyło się dobrze, a nasz proboszcz ma nawet miniaturkę takiego poloneza , z sentymentu.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.