- Przez 18 lat kierowałem swoją jednostką wręcz wzorowo. Mam 17 odznaczeń, w tym trzy państwowe, które wręczało mi trzech kolejnych prezydentów: Złoty Krzyż Zasługi, Sebrny Krzyż i Złoty Medal za długoletnią służbę. Pod względem merytorycznym burmistrz nie miał podstaw mnie zwolnić - mówi Jan Kuszpa, były komendant Straży Miejskiej w Radzyniu.
W marcu został zwolniony z pracy. Powód? Zmiany organizacyjne w straży miejskiej i łączenie przez niego funkcji komendanta ze zleceniem Zakładzie Zagospodarowania Odpadów w Adamkach.
Kuszpa uważa, że zwolnienie było bezprawne, więc poszedł do sądu pracy. Na pierwszej rozprawie przekonywał, że pracę stracił ze względów polityczno-wyborczych. - Trzy razy z rzędu prowadziłem kampanie wyborcze Witoldowi Kowalczykowi, z którym Jerzy Rębek przegrywał kolejne wybory na burmistrza miasta. Prawdopodobnie byłem na jego "czarnej liście" - wyjaśnia Jan Kuszpa. I podkreśla: - To była zemsta.
- Uczucie zemsty jest mi zupełnie obce, nie noszę jej w sercu i nie kieruję się nią w moim postępowaniu, zwłaszcza zawodowym, i w relacjach ze współpracownikami. Dlatego dziwię się takiej interpretacji wydarzenia, jaką mu nadaje Jan Kuszpa. Mierzę ludzi inną miarą - komentuje burmistrz Radzynia Jerzy Rębek, który jesienią 2014 roku, za czwartym podejściem, wygrał wybory na burmistrza. Dziś broni decyzji o zwolnieniu Jana Kuszpy. - Była merytoryczna, przemyślana i słuszna. Komendant pracował równolegle w innym zakładzie pracy, co kolidowało z jego zakresem obowiązków i było sprzeczne z interesami miasta - wyjaśnia burmistrz. I tłumaczy, że chcąc ograniczyć zatrudnienie, co obiecywał w kampanii, zdecydował o zwolnieniu Jana Kuszpy, ponieważ miał on już inne miejsce pracy.
14 października odbędzie się kolejna rozprawa. W sądzie zostanie przesłuchany m.in. burmistrz Rębek oraz jego zastępca Tomasz Stephan.