Wjeżdżając w ulicę Osiedlową nic nie wskazuje na problemy z jezdnią. Droga wyłożona jest kostką. Sęk w tym, że kończy się ona w połowie. Pozostała część ulicy pozostawia wiele do życzenia. W miejscu, gdzie kończy się kostka, po ulewnych deszczach powstaje ogromna kałuża, której nie sposób ominąć. Tak było pod koniec kwietnia.
- Żona szła do pracy i pantofle pomoczyła. Ja z tą sprawą do urzędu już od świąt chodzę - nie ukrywa oburzenia Paweł Michalski.
- To jest granica miasta i wsi, a urzędnicy nas ignorują - dodaje inny mieszkaniec tej ulicy, Roman Wiszniewski.
Przed świętami z ulicy zebrany został żużel, a droga miała zostać utwardzona. Skończyło się jednak na wysypaniu piasku, który - jak twierdzą nasi rozmówcy - utrudnia mieszkańcom ulicy poruszanie się. - Zrobili nam gorzej niż było. Piach się mieli, powstają koleiny - podkreślają mieszkańcy, którzy domagają się utwardzenia drogi tłuczniem oraz wykonania studzienek odpływowych. - Czekaliśmy na urzędnika, który miał do nas przyjechać i zapoznać się z problemem. Jednak się nie pofatygował - przekonuje Roman Wiszniewski.
Tymczasem urzędnicy twierdzą, że wszystkiego na raz nie mogą zrobić. - Pomimo fatalnej sytuacji budżetowej miasta w ciągu miesiąca utwardzonych zostało dziewięć ulic za 158 tys. zł. Obecnie pieniądze na ten cel już się wyczerpały, więc na utwardzanie kolejnych dróg trzeba poczekać - tłumaczy nam Anna Wasak, która w radzyńskim magistracie odpowiada za kontakty z mediami.
Sam burmistrz Jerzy Rębek winą obarcza poprzedników. - Wielość dróg gruntowych w mieście i ich jakość, to efekt kilkunastoletnich zaniedbań. Raptem teraz pojawiły się oczekiwania zewsząd, by w krótkim okresie nadrobić zaniedbania. Nie da się tego zrobić w ciągu kilku miesięcy przy napiętym, obciążonym olbrzymim kredytem budżecie - kwituje Rębek.
Mieszkańców ul. Osiedlowiej to nie przekonuje. - Chcemy, aby ktoś się naszą sprawą zajął, a nie przekładał ją na później - ripostują.