- Pomysł się zrodził niemal dwa lata temu. Wspólnie z nadleśniczym Krzysztofem Hołowińskim rozmawialiśmy o tym, że potrzebujemy filmu informacyjnego, pokazującego dzieciom podczas zajęć w szkole bogactwo naszego nadleśnictwa. Czasami jesteśmy zapraszani do szkół na spotkania z uczniami, a podczas prezentacji dysponowaliśmy tylko materiałami ogólnopolskimi, które tylko w części odnoszą się do naszych lasów. Teraz mamy nasz, radzyński film - informuje Tomasz Mirosław, rzecznik Nadleśnictwa. Dodaje, że produkcja miała być podstawą do prowadzenia zajęć edukacyjnych w szkołach, ale też chodziło o rozpoczęcie dyskusji, iż na pozór tak mało urozmaicone przyrodniczo tereny, na których położone jest Nadleśnictwo Radzyń Podlaski, skrywają dość duże bogactwo flory i fauny. W filmie można zobaczyć z lotu ptaka różnorodność gatunkową lasów, meandry rzeki Tyśmienicy i rzeki Wieprz, zamarły w skutek podtopienia i odnawiający się naturalnie drzewostan w miejscowości Milanów oraz krajobrazy charakterystyczne dla terenów Podlasia. Ukazane zostały także zwierzęta takie jak jeleń, daniel, puchacz, bielik, zimorodek, dudek oraz bogactwo gatunkowe drzew i roślin zielnych, występujących dość licznie na terenach nadleśnictwa
Nadleśnictwo Radzyń: 13 tys. hektarów lasów
W założeniu film miał trwać około 10 minut i pokazywać aspekty przyrodniczo-krajobrazowe, ale nie tylko. Ważnym zagadnieniem było pokazanie wielofunkcyjnej gospodarki leśnej. Jeśli chodzi o pokazanie obszaru działań, było tego sporo. Nadleśnictwa Radzyń ciągnie się na przestrzeni 13 tysięcy hektarów lasów przez teren aż pięciu powiatów (Radzyń Podlaski, Parczew, Lubartów, Łuków i Biała Podlaska), i 15 gmin: (Borki, Kąkolewnica, Radzyń Podlaski, Ulan-Majorat, Wohyń, Jabłoń, Milanów, Siemień, Parczew, Jeziorzany, Kock, Trzebieszów, Łuków, Drelów, Wisznice) oraz 2 miast: Kock i Radzyń Podlaski. Długość granic Nadleśnictwa Radzyń Podlaski wynosi 345,30 km.
Był kręcony przez rok i cztery pory roku
Przy realizacji 10-minutowego filmiku zeszło trochę czasu. Wiosna, lato, jesień i zima. Filmowiec wyposażony w sprzęt filmowy wizytował nadleśnictwo o każdej porze roku. Odwiedzał te same miejsca, budował czatownie zarówno z drewna, jak i ze specjalnych namiotów maskujących. Łącznie poświęcił na realizację tej produkcji 35 dni, to dużo jak na tak krótki, 10-minutowy film, ale wynikało to też z powodu niesprzyjających warunków pogodowych - mówi realizator.
Bez łosia, ale za to z rykowiskiem jeleni i bekowiskiem danieli
- Z filmu jesteśmy bardzo zadowoleni. Pokazywaliśmy go wielu osobom i wszystkim się podobał. Niestety, nie udało się nagrać największego zwierzęcia żyjącego w naszych lasach, łosia, ale mamy nagranego puchacza, dudka, zimorodki, upragnione rykowisko jeleni i bekowisko danieli, które nie tak dawno wróciły na nasze tereny - mówią leśnicy. Sam realizator, Tadeusz Baraniecki też jest zadowolony z efektu. - Na pewno jest łatwiej nakręcić efektowny obraz gdzie na terenie kilku kilometrów łączy się Bałtyk z Mierzeją Wiślaną, a potem pojawiają się góry, ale myślę, że płaski teren radzyńskiej ziemi też pokazał swoje piękno w filmie. Kilka razy o rożnych porach roku stawiałem kamerę w tym samym miejscu po to, aby pokazać w filmie jak przyroda zmienia się na przestrzeni pór roku. Dodatkowo, jestem zadowolony ze zrealizowanej sceny rykowiska i bekowiska, czyli okresu godowego jeleni i danieli. Na bekowisko danieli trafiłem w lesie pod Wohyniem, a jelenie znalazłem w północno-wschodniej części nadleśnictwa. To dowód, że wróciły, bo przez wiele lat nie było ich już na tych terenach.
Tadeusz Baraniecki o sobie : O tym, że zostałem realizatorem filmów przyrodniczych zdecydowało połączenie przypadku z pasją. Na tyle skuteczne, że od czterech lat zajmuję się tym profesjonalnie. Lubię to. A jaki mam patent na podchodzenie do zwierzyny? Najważniejsza sprawa to zapach. Ludzki zapach wywołuje niepokój i ucieczkę zwierząt. Dlatego nadrzędną sprawą jest sprawdzanie kierunku wiatru tak, aby zwierzę nas nie zwietrzyło. Dodatkowo pomagają tu ciuchy. Te, których używam do podchodzenia do zwierzyny mają specyficzny zapach. Śmierdzą bagnem, błotem, lasem. Nawet wieszam ubranie w stajni przed wyjściem w plener, ponieważ zapach koński jest bardzo silny. Poza tym, trzeba być spokojnym, należy wtopić się w otocznie. I znać miejsce, gdzie się pracuje i działa. Znajomość terenu jest bardzo istotna