- Pojazd był sprawny technicznie - tak o motorowerze, którym w marcu 2014 roku podróżował Przemysław H. mówił Henryk Chwedeńczuk, biegły sądowy podczas ostatniej rozprawy dotyczącej głośnego wypadku z udziałem radnej powiatu bialskiego - Elżbiety I.
Kobieta została oskarżona o spowodowanie tragedii, w której zginął 18-letni Przemysław H. Mężczyzna jechał krajową "19" i w pewnym momencie próbował skręcić w lewo. Według prokuratury do zderzenia BMW, którym kierowała Elżbieta I. z motorowerem doszło, kiedy kobieta wyprzedzała jednoślad. Radna nie przyznaje się jednak do winy. Przekonuje, że nie mogła uniknąć zderzenia, bo 18-latek zajechał jej drogę. Podczas procesu pojawiły się też wątpliwości, czy przed rozpoczęciem manewru skrętu Przemysław H. sygnalizował swoje zamiary kierunkowskazem. - Według mnie nie był włączony - stwierdził biegły na ostatniej rozprawie.
Co innego wynika natomiast z wcześniejszej opinii innego biegłego, który zauważył, że na żarówce kierunkowskazu "występują ślady jej świecenia", co - jego zdaniem - uprawnia do stwierdzenia, że kierowca motoroweru miał włączony lewy kierunkowskaz podczas zderzenia.
Skąd wynikają takie rozbieżności w ustaleniach biegłych? - Nie wiem, na jakim materiale dowodowym opierała się tamta opinia - wyjaśnił Henryk Chwedeńczuk, który specjalizuje się w oględzinach powypadkowych pojazdów, a sądowe opinie wydaje już od 20 lat.
Proces w tej sprawie powoli dobiega końca. Do przesłuchania został jeszcze jeden świadek.