Pożar wybuchł w czwartek (13 czerwca). Najprawdopodobniej jego przyczyną było zwarcie instalacji elektrycznej przy sterowaniu zestawu solarnego. W domu przy ul. Osiedlowej przebywała starsza kobieta i jej zięć. Od chwili kiedy zauważyła "migotanie" w sieni, do czasu kiedy przez wąski otwór w palących się drzwiach wyjściowych wydostali się z płonącego budynku, minęło niecałe dziesięć. - To był cud, że zdążyliśmy jeszcze uciec - mówi kobieta.
Dom do rozbiórki
Dla rodziny młodego małżeństwa mieszkającego tam z synem i mamą to ogromna tragedia. Dom nadaje się tylko do rozbiórki, a oni zostali bez dachu nad głową. Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej zaproponował im wprawdzie mieszkanie socjalne, pokój z kuchnią przy ul. Budowlanych, ale bez środka lokomocji to dla nich trudne rozwiązanie, tym bardziej że tymczasowe.
(…)
Więcej w elektronicznym (CZYTAJ TUTAJ) i papierowym wydaniu Wspólnoty (dostępnym w punktach sprzedaży).