On z Łodzi. Ona z Warszawy. Tomek wcześnie opuścił Polskę dla studiów w Pratt Institute w Nowym Jorku, potem w prestiżowym Royal College of ArtLondynie. Z licznymi nagrodami i statusem "ikony współczesnego wzornictwa" wrócił do kraju. Poznał młodszą nieco od siebie projektantkę Gosię, z którą tworzą tandem i pracownię projektową Studio Rygalik. W pogoni za inspiracjami i realizacjami gonią z kontynentu na kontynent, z miejsca na miejsce. Jednak kiedy mają już limit wrażeń na wyczerpaniu, tempo życia zaczyna ciążyć, a warszawskie mieszkanie staje się za głośne, to stojący na skraju wsi, dwór w Sobolach w powiecie radzyńskim staje się i ich życiową przystanią. Na złapanie oddechu, posłuchanie szumu starych drzew, czy wypicie kawy na "fenomenalnie zaprojektowanym tarasie, który łapie słońce od rana do zachodu i jego złotą godzinę".
Jesteśmy przybyszami
Tak mówią. Kupienie starego dworu z 4. hektarowym parkiem to było dzieło dobrego przypadku. Z terenami gminy Ulan nie wiążą ich żadne korzenie rodzinne, przyjacielskie, a nawet ( do niedawna) znajomość regionu. - Od dawna poszukiwaliśmy miejsca, które pozwoli nam zakotwiczyć nasze działania twórcze, kulturowe, niezależne, społeczne. Powiązanie tego co robimy na co dzień, czyli projektowania z naszym zaangażowaniem edukacyjnym, działaniami artystycznymi i kreatywnymi związanymi z kulturą - tłumaczą. Te wszystkie idea skupia ich fundacja pro-edukacyjna i pro-kulturalna. Chcą by Sobole stały się nowoczesnym centrum kultury i designu, nową jakością, która będzie przyciągała jak magnes tych, którzy będą tą jakość tworzyć.
"Tutaj chcemy zmieniać świat "
I to nie są to słowa puszczane na wiatr, który w Sobolach wieje jakby bardziej. Młode małżeństwo pojawia się tam od 2016 r, ale już wiele w parku i starym "murowańcu" się wydarzyło. Rok temu, a także w tym roku, Fundacja Centrum Aktywności Kulturalno-Społecznej w Sobolach zorganizowała m.in. międzynarodowe warsztaty interdyscyplinarne HOLIS, teraz pod hasłem: "Innowacje Społeczne Na Wsi Poprzez Design, Biznes, Technologię i Inne Dziedziny". Warsztaty, na które są zapraszani studenci i projektanci z całego świata odbywały się po raz piąty w Polsce, a po raz drugi, w Sobolach. Pojawili się na nich młodzi z ludzie z czterech kontynentów. Dla wielu była to pierwsza podróż z życiu na stary kontynent, a podczas spotkania wydarzyła się rzecz bez precedensu. W formie anegdoty Tomek wspomina: - Mieliśmy w grupie dziewczynę z Japonii, Hitomi. W trakcie warsztatów dowiedziała się, że niestety umarła jej 90. letnia babcia i ma pogrzeb, w Tokyo. Odwieźliśmy Hitomi na lotnisko Okęcie, poleciała, a za dwa dni, jeszcze przed zakończeniem warsztatów, wróciła do Soból. To oznacza, że nie tylko znajdujmy chętnych do udziału w naszych projektach, ale że chętnie tutaj wracają. Nawet dwa razy w jednym tygodniu, z Tokio - mówi z uśmiechem. - To nieprawdopodobny magnetyzm tego miejsca i ciekawy proces projektowy, który porusza wrażliwych ludzi na losy świata i którzy chcą go zmieniać - dodaje.
Dlaczego akurat w Sobolach?
o to nie tylko moda, żeby z wielkomiejskiego zgiełku uciec na łono oddalonej od wielkich centr i aglomeracji natury. Obcowanie z ciszą i spokojem to potrzeba człowieka, która w zapędzonym świecie staje się "luksusem". - Do tego typu miejsc mamy przyjemność podróżować. Jako uczestnicy międzynarodowych warsztatów o architekturze i projektowaniu byliśmy na podobnych przedsięwzięciach w Meksyku, Indiach, Francji, czy Norwegii. Były dla nas dużą inspiracją. Kiedy jesteśmy poza ciasnym gorsetem codziennego funkcjonowania, bliżej natury z której się wywodzimy, jesteśmy pełni pomysłów, nasza przestrzeń intelektualna się zwiększa. Czuliśmy, że to ma sens, i że to działa. Ludzie chętni przyjeżdżają do takich enklaw "daleko od szosy", mimo tego, jak są skomunikowane, bo trzeba lecieć samolotem, jechać pociągiem, być odebranym ze stacji. Ale są gotowi przylecieć z Japonii, Meksyku i zanurzyć się w naturze i pracy twórczej. Idea takiego domu spodobała się nam. Pomyśleliśmy, że dużo czasu i energii trwonimy w rożnych częściach świata, więc dlaczego samemu takiego miejsca nie stworzyć ?
Siła tkwi w ludziach
Goszczą w Sobolach młodych ludzi, którzy szukają przestrzeni intelektualnej, od Meksyku, Indonezji, po Stany Zjednoczone, Japonię, Egipt. To szerokie szerokie spektrum kultur wzajemnie się inspiruje. Wykorzystują sieć kontaktów z uczelniami i instytucjami. Tomek Rygalik ( rocznik 1976) wcześnie zaczął pracę dydaktyczną i obronił doktorat. Prowadzi pracownię projektowania na Wydziale Wzornictwa Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Chce studentom dać przestrzeń. - Po skończeniu studiów przez kilka lat pracowałem w NYC, potem chciałem uciec z tego skomercjalizowanego świata, znaleźć swój własny sposób na projektowanie, a nie tylko oferować swoje rzemiosło korporacji. Trafiłem do bardzo prestiżowej szkoły w Londynie w bardzo dobrych czasach, potem zostałem na tej uczelni jako pracownik dydaktyczny. W Polsce, wówczas, rodziła się świadomość, że jest coś takiego jako design. I ja wróciłem, chciałem w tym uczestniczyć, ponieważ my w Polsce byliśmy poturbowani takim system edukacji, który nakazuje rzeczy zrealizować. To rodzi bunt. Ludzie zaczynają kombinować jak obejść uczelnię, ją zaliczyć. Ja też byłem takim studentem. Ale to jest jednoczesne oszukiwanie systemu i oszukiwanie siebie. Trzeba przejąć stery własnego rozwoju. Doprowadzić do tego, byśmy kreowali siebie przy pomocy szkoły, a nie tylko przechodzili przez system edukacji, który nas spłaszcza i formuje w ramach, który pozwoli łatwiej wszystko kontrolować. Jest to nastawienie na indywidualność, power to the people. Tego trzeba się trzymać- zapewnia
O projektowaniu...
Nic nie jest do końca skończone. Świat postępuje. Od wielkiego wybuchu wciąż się rozpada i zmienia. Komplikuje się. Moim zdaniem nie ma też skończonych projektów. Wszystko postępuje w czasie, jest dynamiczne, starzeje się. Np. zaprojektowane krzesło czy metalowy kubek też zachodzi patyną, starzeje się pięknie jak człowiek. Zmienia się od kołyski do kołyski, czyli od zdobycia surowca, po moment zdematerializowani się i stania się znów częścią ekosystemu. W pracy projektowej uczmy się tak naprawdę sposobu na nadawanie temu wszystkiemu ram i etapów. Od pomysłu do produktu czy realizacji założenia jest długa droga. Chodzi o to by mieć motywację na każdym etapie, żeby każdy z nich miał swoich emisariusz, ludzi z pasją. Najłatwiej jest "pomysłować". Każdy może mieć fantastyczny pomysł. Ale sam pomysł nie ma jeszcze wartości. Buduje się w momencie kiedy rzucamy go na warsztat projektowy, wypracujemy rozwiązanie przemyślane pod każdym aspektem. Które jest atrakcyjne, wykonalne, opłacalne. A czy się podoba ? Wszystko może być dobre albo złe, ładne czy brzydkie, nie wiem. Praca projektanta nie polega na estetyzacji świata czy robieniu rzeczy, które się podobają samym projektantom, tylko na znalezieniu odpowiedzi dla właściwych odbiorców. Ja na przykład czasem tworzę rzeczy, których nigdy nie chciałbym używać sam. Oczywiście rzadko mi się to zdarza. Można zaprojektować przecież coś dla astronautów, nigdy nie lecąc w kosmos. Liczy się dobrze rozpoznany temat. I dobry projekt ...
Tomasz Rygalik
Nagrody:
2015 DesignAlive Awards 2015 Kreator: Tomek Rygalik & Gosia Rygalik
2015 nagroda Designer Roku
2015 must have, Lodz Design Festival za krzesło UXI dla Paged Collection
2007 finalista międzynarodowego konkursu The British Council`s International Young Design Entrepreneur of the Year 2007.
2006 First Prize Award w 2006 International Bombay Sapphire Martini Glass Design Competition (wspólnie z holenderskim projektantem Jorre van Astem)
2005 BSI Environmental Design Award
2004 Rosenthal Design Award 2004