Wspólnota: - Skąd wziął się pomysł. Jaka jest geneza powstania firmy Plantwear?
Wiktor Pyrzyk: Zainspirowaliśmy się pewną amerykańską firmą, która wykonywała akcesoria z drewna. Uznaliśmy to za ciekawą alternatywę. Sprzyjał nam okres: w tamtym czasie trend na bycie eko dopiero się rozwijał i konkurencja była niewielka. Uznaliśmy więc, że zaryzykujemy.
W 2013 roku powstało Plantwear. Na początku korzystaliśmy z usług producenta zewnętrznego. Niestety - nie czuliśmy tego. Chcieliśmy mieć większy wpływ na to, co sprzedajemy i chcieliśmy móc utożsamiać się z naszą firmą. Uznaliśmy więc, że najlepszym wyjściem będzie rozpoczęcie samodzielnej produkcji.
W: - Jakie były początki i przyjęcie oferty na rynku?
W. P. - Początki nigdy nie należą do łatwych. Musieliśmy się sporo nauczyć i zmierzyć z wyzwaniami, których nie przewidzieliśmy. Zaczęliśmy w garażu: odbywała się tam produkcja, obróbka produktów, montaż i wysyłka towaru. My odpowiadaliśmy za sprzedaż, a za pozostałe aspekty - dwie zatrudnione przez nas osoby.
Przyjęcie nas na rynku określilibyśmy jako pozytywne - w końcu pojawiło się coś nowego. Ludzie byli ciekawi naszych produktów, procesu ich tworzenia. Na początku zajmowaliśmy się produkcją wyłącznie okularów. Dopiero w późniejszym czasie poszerzyliśmy naszą ofertę o zegarki i inne akcesoria.
W: - Czy szybkie zainteresowanie ofertą firm zagranicznych poskutkowało nowymi rozwiązaniami?
Ewelina Bury: - Zainteresowanie naszymi produktami ciągle rośnie, więc tak naprawdę cały czas szukamy rozwiązań, które pozwolą nam się rozwijać. Zaczynaliśmy od pracy w czteroosobowym zespole, a teraz jest nas blisko 60. Zwracamy uwagę na jakość naszych produktów, trwałość i właściwości gatunków drewna, które wykorzystujemy. Ciągle się czegoś uczymy i nie chcemy stać w miejscu.
W: - Jak wyglądała sprzedaż w pierwszych pięciu latach produkcji?
E.B.: - Sprzedaż ciągle rośnie. Wprowadzamy nowe produkty, stale poszerzamy nasz asortyment, starając się odpowiadać na zapotrzebowanie naszych klientów. Prym wiedzie sprzedaż internetowa, ale posiadamy także dwa punkty stacjonarne: pierwszy otworzyliśmy w Krakowie, a drugi pojawił się w Gdańsku.
W: - Co można uznać za kroki milowe w rozwoju Plantwear ?
W.P.: - Myśląc o tym z perspektywy czasu, wydaje nam się, że podjęliśmy dwie kluczowe decyzje, które wpłynęły na przyszłość firmy: o samodzielnej produkcji i wprowadzeniu zegarków do naszej oferty.
Chcieliśmy mieć większą kontrolę nad tym, co sprzedajemy. Zależało nam na bardzo dobrej jakości i na designie, który wyróżniałby nasze produkty na rynku. Dosyć szybko okazało się, że ludzie lubią nietypowe rozwiązania i są ich ciekawi. A kiedy pojawiły się zegarki z drewna naszej produkcji... staliśmy się już rozpoznawalną marką. Gdy klienci słyszeli, że są wykonywane ręcznie, nie mogli uwierzyć. To z pewnością ten czynnik, który nas wyróżnia i sprawia, że jesteśmy liderem w swojej niszy.
W: - Rok 2019 jest rokiem, kiedy Plantwear to pierwsza w szerszym regionie spółka, która idzie na giełdę papierów wartościowych. Co się z tym wiąże?
W.P.: - Od 1 lutego 2019 jesteśmy spółką akcyjną. Zmieniła się nasza forma prawna: dzięki przekształceniu możemy emitować akcje i pozyskiwać inwestorów, a także wejść na rynek giełdowy. Inwestorem może zostać praktycznie każdy.
Dlaczego zdecydowaliśmy się na emisję akcji? Żeby uzyskać środki na rozwój. Przede wszystkim chcemy wprowadzić na rynek nowe produkty. Naszym celem jest rozwój linii produkcyjnych, ekspansja zagraniczna oraz zasilenie kapitału obrotowego.
Akcje spółki będą notowane na giełdzie, co dla akcjonariuszy oznacza, że w przypadku wzrostu wartości akcji, będą mogli zarobić na sprzedaży.
W: - Jakie cele wyznacza sobie Plantwear na najbliższe lata?
E.B.: - Niedługo rusza Plantwear Home, czyli nasza marka skupiona wokół akcesoriów domowych - wykonanych oczywiście z drewna. Chcemy poszerzyć także ofertę o nowe, innowacyjne zegarki. Bardziej skupimy się również na rozwoju firmy za granicą i dotarciu na inne, nieznane nam dotąd rynki. Chcielibyśmy też mieć swoje punkty stacjonarne w największych miastach Polski.
W: - Co jest dla Państwa namacalnym wyznacznikiem sukcesu?
W.P.: - Czujemy, że robimy dobrą robotę, gdy widzimy kogoś obcego, kto nosi jeden z naszych produktów. Zdarza się też, że ludzie sami nas zaczepiają i pytają "Skąd ten zegarek?", "Gdzie kupiłaś takie okulary?". Wtedy dociera do nas, że to jest dokładnie to, co chcieliśmy osiągnąć.
W: - Czy trzeba dużych umiejętności manualnych, żeby stworzyć drewniany zegarek?
E.B.: - Zdecydowanie tak. To praca z drobnymi elementami, więc wymagana jest precyzja oraz bardzo dobry wzrok. Nie każdy jest sobie w stanie z tym poradzić. Każdy kawałek drewna jest inny i trochę nieprzewidywalny. Trzeba zapoznać się z poszczególnymi gatunkami i zobaczyć jak reagują na konkretne działania.
W.: - Czy za każdym razem z konkretnego kawałka drewna udaje się stworzyć pożądany produkt?
E.B.: - Każdy kawałek jest inny - nie ma dwóch takich samych. Zdarza się więc, że z jednym pracuje się lepiej, a z drugim nieco gorzej. Jednak drewno przez nas zamawiane posiada odpowiednie certyfikaty, więc jesteśmy w stanie minimalizować odpady.
W.P.:- Które modele zegarków cieszą się największą popularnością ?
Naszym bestsellerem jest Raw Palisander. To wyjątkowy model, ponieważ koperta wykonana jest z drewna, natomiast tarcza z naturalnego kamienia. Klienci doceniają go za oryginalny design, nieoczywiste połączenie tych surowców i uniwersalność: pasuje zarówno do stylizacji codziennych, jak i na bardziej oficjalne wyjścia. W zasadzie cała seria Raw cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem. Podobnie seria Fusion - te zegarki łączą drewno i metal, więc też są czymś nowym i nieoczywistym.