reklama

Po ludzku wydaje się to niepojęte... - tak o miejscu, w którym się znalazł opowiada pochodzący z Radzynia ks. Wojciech Matuszewski

Opublikowano:
Autor:

Po ludzku wydaje się to niepojęte... - tak o miejscu, w którym się znalazł opowiada pochodzący z Radzynia ks. Wojciech Matuszewski  - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

KulturaGdy na początku lat 90. ubiegłego wieku ks. kard. Józef Glemp odwiedził Oziornoje, wioskę na kazachskim stepie, stwierdził, że za kilkadziesiąt lat nazwa Oziornoje będzie wymawiana na równi wraz ze słowami Fatima, Lourdes, Guadalupe. Od trzech lat kustoszem sanktuarium jest pochodzący z Radzynia Podlaskiego ks. Wojciech Matuszewski. Zapytany o Wielkanoc mówi: - Ja pewnie już się przyzwyczaiłem do różnych nietypowych świąt. Tutaj, w Oziornoje na kazachskim stepie święta wielkanocne są często związane jeszcze ze śniegiem. Dlatego najbardziej powszechna palma wielkanocna to po prostu wiązka bazi. Szczęście, jeśli się znajdzie te bazie już kwitnące, bo często jest tak, że śnieg o tej porze roku jeszcze nie zejdzie, mróz nie puści, a zima się jeszcze nie kończy...

To miejsce szczególne na ziemi. Umęczone znojem, strachem, bólem, przesiąknięte krwią i tragedią ludzką. Tragedią polską. Od trzech lat posługę duszpasterską w wiosce niesie radzyniak, ks. Wojciech Matuszewski pochodzący z parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Od 23 lat  posługuje na misjach. W latach 1996-2003 pełnił funkcję ojca duchownego w seminarium w Gródku na Ukrainie, potem jako proboszcz w Tobolsku i Omsku w Rosji, a obecnie od kilku lat w Kazachstanie. Teraz jest kustoszem Sanktuarium Matki Bożej Królowej Pokoju w Oziornoje. Zarówno świątynia, jak i historia jeziora w Oziornoje, to dla wielu znaki działania Boga. Rzeczy, które  wydarzyły się w sposób nadprzyrodzony. Cuda. 

 

 Nieludzka ziemia 

W prostej linii Oziornoje jest oddalone od Radzynia o ok. cztery tys. km. W krętej - jeszcze bardziej. Dzisiaj to bardzo mała wioska, kurcząca się z każdym rokiem. - Myślę, że teraz mieszka tutaj około 250 mieszkańców. 90 procent z nich przyznaje się do tego, że jest Polakami. Kontakty, jakie mają z Polską, to kontakty rodzinne, jeśli takie są. Na palcach rąk można policzyć ich wyjazdy do ojczyzny, do Polski. Ich nie stać na wyjazdy turystyczne. Szansa, która jeszcze stoi przed młodymi, to wyjazd na studia. Potem już nie wracają - tłumaczy ks. Wojciech. Oziornoje to jedna z wielu wiosek, która wyrosła na stepie w latach 30. ubiegłego wieku. Powstała w wyniku przesiedleń Polaków z dzisiejszej Ukrainy, dawniej Polski. - Ci ludzie byli tu pozostawiani w  nieludzkich warunkach. Pierwszą zimę przeżywali w namiotach. Dopiero na drugą Kazachowie pomogli im zbudować ziemianki - przypomina zbrodnię, która stała się udziałem 100 tysięcy zesłanych Polaków. W czasie II wojny światowej, kiedy nastał wielki głód, zdarzył się cud. 

 

Matka Boża ich ocaliła 

Tę historię przekazywano z dekady na dekadę ustnie. Po strasznej zimie w roku 1941 przyszła wielka odwilż. Na stepie powstało ogromne jezioro bez źródła, długie na siedem km i na pięć m głębokie, z masą ryb. Te ryby uratowały tysiące ludzi.  Podobno przyjeżdżano je łowić z miejsc oddalonych nawet o 700 km. W świadomości całych pokoleń został dowód na cudowne działanie Matki Bożej. -  Można to oczywiście tłumaczyć w sposób naturalny, że śnieg stopniał i powstało jezioro, ale ludzie odczytali to jako cud Matki Bożej - opowiada duchowny. Z potrzeby serca, potem ci ludzie sami, z własnej inicjatywy, chociaż bez wielkich możliwości i wiedzy, zaczęli budować kościół.

"Najlepiej, żeby przyjechał ksiądz"

-  Nie było tam księdza, oni sami zaczęli wznosić mury. W 1992 r. zbudowali kościół do połowy, do "okien", bo nie wiedzieli, jak ten kościół ma wyglądać. Zbudowali tyle, ile umieli. W 1992, kiedy przyszła odwilż polityczna, zaczęli się zwracać do Polski z prośbą o pomoc. Żeby ktoś im pomógł ten kościół dobudować, a najlepiej - "żeby przyjechał ksiądz!" - wspomina kapłan. Wtedy pierwszym księdzem, który się pojawił z misją, był Tomasz Peta, dziś  arcybiskup. Za sprawą zakonnika z Holandii, który ofiarował figurę przywiezioną z Medjugorie, zdecydował, by na patronkę kościółka obrać właśnie Matkę Bożą Królową Pokoju. Po latach pielgrzymi, którzy pojawili się w świątyni, zauważyli, że bryła kościoła, sylwetka, jest niewiarygodnie podobna do świątyni w Medjugorie, miejsca objawień Matki Bożej. A nikt przecież z pierwszych budowlańców zalewających  fundamenty pod kościół w Oziornoje ani nie widział, a i pewnie nie słyszał o tym miejscu. 

 

 "Gwiazda Kazachstanu" 

Dzisiaj, w tej malutkiej wiosce w stepie, prowadzą misje karmelitanki z Częstochowy, byli benedyktyni ze Szwajcarii i służebniczki Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Tu, w roku 2011 r. odbył się Kongres Maryjny i spotkanie biskupów Azji Środkowej. Od 22 lat   w Oziornoje odbywają się spotkania młodych z całego Kazachstanu. W narodowym sanktuarium pielgrzymi czczą Maryję jako Matkę Bożą Królową Pokoju, a każdy z pozostałych 250 mieszkańców wioski może codziennie wstąpić do sanktuarium, by przed zachwycającym artystycznie dziełem, ołtarzem Gwiazdy Kazachstanu, modlić się. "Gwiazda Kazachstanu" to  ołtarz-tabernakulum pobłogosławiony w Rzymie 10 października 2012 r. przez Benedykta XVI. Ołtarz perygrynował po Polsce. Zawitał m.in. do Gdańska, na Jasną Górę, Warszawy. Na początku czerwca 2013 r. trafił do miejsca swojego przeznaczenia, do sanktuarium Matki Bożej Królowej Pokoju w niewielkim Oziornoje w Kazachstanie. To drugi ołtarz na świecie (ma być ich 12, a jest już siedem), w którym w sposób szczególny chrześcijanie modlą się o pokój na świecie. Planowane jest utworzenie w różnych miejscach na świecie dwunastu ośrodków wieczystej adoracji Najświętszego Sakramentu w tej intencji. Ośrodki  takie już istnieją w Jerozolimie, Oziornoje, Medjugorie, na Filipinach, w Korei czy w Afryce.  W ołtarzu w Oziornoje  zawarta jest symbolika: rybacka sieć, ryby, różaniec w kształcie serca.   

 

 To jest jakiś Boży plan, nie ludzki 

 -  I tak, po ludzku patrząc na to miejsce, wydawać by się mogło, że nasza wioska jest małym punktem na krańcu świata. Do najbliższego asfaltu mamy 34 km. Wiosną jest ciężko dojechać, a kiedy są burze śnieżne, można przez tydzień nie wyjechać. Nie ma pracy, więc wioska kurczy się. Życie w niej płynie spokojnie, bardzo skromnie, prosto. Ale  po bożemu. Widzimy tutaj takie znaki, że coś tutaj Pan Bóg chce mieć ... I to się dokonuje na naszych oczach.  Przecież w sposób cudowny powstał kościół, parafia, potem klasztor kontemplacyjny. Ostatnim momentem"dziwnym" jest (trzeba na to patrzeć w duchu wiary) ustanowienie jednego z ołtarzy centrum modlitwy o pokój właśnie w naszym kościele. Po ludzku  wydaje się  to wszystko niepojęte  - mówi ks. Wojciech.

Możesz pomóc
Każdy, kto zechce wspomóc polską parafię w Oziornoje, w Kazachstanie, może tego dokonać za pomocą konta: 
Wojciech Matuszewski
Bank Zachodni WBK S.A., 4 Oddzial w Warszawie, al. Jana Pawla II 17, 00-854 Warszawa
Konto euro: 87 1500 1663 1116 6020 8520 0000
Konto zlotowkowe: 16 1090 1056 0000 0001 3072 3941
BIC/SWIFT - WBKPPLPP

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE