My musimy być jak grzybiarze, albo poławiacze bursztynów, wypatrywać, szukać, wyławiać te najlepsze zdjęcia, najlepsze kadry, które są wokół nas - inspirował do działania ponad 50. osobową grupę zapaleńców, która miała za zadanie odkryć dla siebie i na nowo "Kazimierz nieznany". Bo według słów Maksa, fotografia równa się odkrywanie. A sztuka fotografii, chociaż jest powszechna i demokratyczna, nie jest dostępna dla wszystkich. Jest jak linie papilarne na dłoni i liczy się tylko prawda przekazu, a nie przypadkowe ,,pstryki". Reporter wojenny, autor słynnych cykli zdjęciowych o ukraińskim Majdanie, czy wyjątkowej serii o świecie cyrku przyznał, że ten najlepszy kadr jeszcze jest wciąż przed nim. - Tu działa jakaś iskra Boża. Trzeba znaleźć się w odpowiednim miejscu i czasie, żeby uchwycić to co nieuchwytne. Zrobić zdjęcie, nim ono się wydarzy. Bo moment za moment, to już nie jest ten moment ... – mówił, dzieląc się ze słuchaczami nadzieją, że wierzy w to, że kiedyś uchwyci to co nieuchwytne.
Plany są ambitne
Na warsztatach pojawiła się silna grupa radzyńska za wezwaniem Tomka Młynarczyka, od roku prezesa lubelskiego oddziału Związku Polskich Artystów Fotografików, który czyni starania do lokalizacji siedziby związku w radzyńskiej oranżerii. Aktualnie trwa proces załatwiania formalności urzędowych, ale można już prawie na pewno powiedzieć, że lubelski ZPAF będzie miał punkt dowodzenia w Radzyniu. Prezes chce rozwijać na lokalnym gruncie zainteresowanie tą dziedziną sztuki. Silna Grupa Fotograficzna, którą prowadzi w Radzyńskim Ośrodku Kultury spotyka się cyklicznie i uczestniczy w zajęciach warsztatowych. Nowością jest pomysł na plenerowe wyjazdy i szkolenia.
Wyjazd do Kazimierza był zupełnie spontaniczny, ale okazało się, że spotkał się z tak dużym zainteresowaniem i pochwałami ze strony uczestników, że będziemy myśleć o jego kontynuacji. Małym, i to moim problem jest, że Maks, który jest doskonałym fotografikiem, wykładowcą, mówcą, (wręcz gadułą) tak zawyżył poprzeczkę, ze teraz będzie mi trudno powtórzyć taki wyjazd – mówi z uśmiechem, ale zdaje się, że kolejna wyprawa na fotograficzne łowy, będzie zmierzała w stronę Sandomierza.