- Dziś w naszym liceum wielka uroczystość, bo 50 lat już minęło nam wszystkim gdyśmy tu na sali maturę pisali. Jedni na studia egzaminy zdawali, drudzy pracy poszukiwali, inni rodziny pozakładali, a dziś po 50 latach prawie wszyscy się spotkali - tak swoich kolegów i koleżanki ze szkolnej ławy przywitała Zofia Toczyńska, która w rymowanym wspomnieniu opisała szkołę sprzed 50 lat: uczniów, profesorów.
Leszek Jarosz przywołał nieśmiertelne anegdoty. - Mieliśmy swój sposób na skracanie lekcji. W szkole był taki woźny, który niedowidział, więc my mu przy zegarze troszeczkę majstrowaliśmy. Jak nie lubiliśmy matematyki czy fizyki to zegarek przestawialiśmy do przodu, ale żeby przerwę wydłużyć to się wskazówki cofało - mówił.
Główną organizatorką spotkania była Anna Komar, która doprowadziła do tego, że w ostatnią sobotę czerwca do liceum przybyło 30 absolwentów z rocznika 1965.
Wychowawcą klasy XI a, która liczyła 28 uczniów była prof. Wanda Pawłowicz, nauczycielka języka rosyjskiego, a wychowawstwo równoległej XI b miał prof. Józef Szerszonowicz od przysposobienia obronnego.