Od chwili pokazania teledysku na Facebooku, zdobył w ciągu kilku godzin ponad tysiąc polubień, setki ludzi udostępniło piosenkę swoim znajomym.
Verba - Muszę zapomnieć:
Daniel Wertejuk miał 21 lat kiedy został przykuty do wózka. 13 lat temu, 19 września, kolega Daniela poprosił go o przysługę - przywiezienie z Łukowa do Radzynia. Pożyczył mu swój samochód.
- Na zakręcie w Gołąbkach (pow. łukowski) wypadłem z drogi. Dachowałem - wspomina tragedię. - Jeździłem tą drogą wiele razy, ale mówią, że najszybciej rozbijesz się na drodze, którą znasz - dodaje. Z wypadku pamięta urywki: jak wpada w poślizg, jak budzą go ratownicy medyczni, szpital w Łukowie i podróż karetką do Lublina. Potem dowiedział się, że doznał urazu kręgosłupa (zmiażdżenie kręgu, popękanie), miał potłuczoną głowę, nerki. Został sparaliżowany od pasa w dół. Po operacji przewieziono go do szpitala w Radzyniu. Był rehabilitowany, pionizowany. - Były delikatne postępy, ale po kilku miesiącach wszystko stanęło w miejscu. Wtedy zaczęło do mnie docierać, że nie będę chodził - mówi.
Mimo wszystko Daniel rehabilitował się przez siedem lat. Po siedmiu latach konsultant krajowy do spraw rehabilitacji sprowadził go na ziemię. - Powiedział mi: "Po co ty tu przyjeżdżasz, ty się weź za robotę, tobie i tak nic nie pomoże". Nadzieja umarła we mnie. Dał mi do zrozumienia, że bez sensu jest dalsza walka – opowiada ze smutkiem. Daniel jednak nie załamał się. Postanowił żyć pełnią życia i pokonywać napotkane trudności. – Nie zawsze jest łatwo, ale wiem, że chcę żyć – tłumaczy.
Od tragedii minęło wiele lat. Daniel poukładał sobie życie. Pracuje, ma wielu przyjaciół. Mówi: - Ten etap dawno się zakończył jak pewne karty życia trzeba było zamknąć i otworzyć czysta białą księgę. Poznał się z chłopakami z "Verby", kiedy grali 12 lat temu z okazji Sumer Patrol w Warszawie w Galerii Mokotów. Ponownie spotkali się w klubie Strefa 11 na ul. Budowlanych. Rozmowa i historia Daniela zapadła im w pamięć. Przy ponownym spotkaniu, już wiedzieli, że chcą o nim napisać piosenkę. Ku przestrodze innych. - Chłopaki grali w klubie Strefa 11 i tam się spotkaliśmy. Dzięki właścicielom clubu, którzy mnie zabrali do Vip roomu, a tam sobie pogadaliśmy, zaciekawiło ich to, co mi się przydarzyło – wspomina. Daniel kieruje się w życiu myślą: "Prosiłem Boga o zdrowie, aby robić rzeczy duże.On zesłał mi chorobę, abym robił rzeczy lepsze.... „
- Z tego miejsca chciał bym bardzo podziękować Bartkowi i Przemkowi za bardzo miłe przyjęcie mnie oraz za ten projekt. Ważną rolę odegrali w nim właściciele Clubu Strefa 11, którzy, jak by nie patrzył, przyczynili się do tego tym ze zaproponowali mi spotkanie z chłopakami. Dzięki wielkie - mówi z radością.
Tatuaże Daniela. Przedstawiają historię jego życia, nie "jakieś dla szpanu". Autorem jest jego przyjaciel Tomasz Bartoś właściciel Studia Tatuażu Ostry Dyżu