Brakuje obsady na czterech oddziałach
– Obawiam się, że w związku z brakami lekarzy i problemami z organizacją obsady dyżurowej, możemy stanąć przed ryzykiem zamknięcia oddziałów. Zagrożenie jest duże - stwierdził w rozmowie ze Wspólnotą dyrektor Janusz Hordejuk.
Z jego słów wynika, że lekarzy brakuje na szpitalnym oddziale ratunkowym, na oddziale internistycznym, ginekologii i chirurgii.
To wina rządu
- Problemy parczewskiego szpitala, to skutek fatalnej polityki obecnego rządu - twierdzi Janusz Zieliński, przewodniczący rady powiatu parczewskiego i członek rady społecznej szpitala. - Świetnie rozwijający się przez ostatnie lata szpital, poprzez fatalne zmiany w prawie, w roku ubiegłym znalazł się niewiele nad kreską. Rząd obiecał podwyżki dla pielęgniarek, lecz finansuje tylko część tych podwyżek, pochodne pensji i wynikające z nich wyższe stawki, choćby za dyżury, to problem pozostawiony dyrektorowi szpitala. To pociąga za sobą koszty, które coraz ciężej udźwignąć takim małym szpitalom jak nasz - dodaje Janusz Zieliński.
Nie ma pielęgniarek i lekarzy
Kolejny problem to procedury medyczne, które świadczy pacjentom parczewski szpital. Zdaniem Zielińskiego, są one wysoce niedoszacowane i także w dużym stopniu wpływają na kondycję finansową szpitala. - Odczuwamy brak lekarzy specjalistów, to coraz większy problem. Podobnie jest z obsadą pielęgniarek. Trudno jest spełnić minimalny wskaźnik zatrudnienia przewidziany w porozumieniu ministra i organizacji pielęgniarek - wylicza problemy przewodniczący rady.
Szpital traci 200 tys. miesięcznie
Marek Zawada, dyrektor SP ZOZ w Radzyniu Podlaskim, powiedział Wspólnocie, że straty wynikają z ogólnego trendu wzrostu wynagrodzeń pracowniczych, który w sposób oczywisty jest słuszny, natomiast tej sumy nie mamy czym pokryć ze środków spływających do szpitala. - Trend powoduje, że w większości szpitale powiatowe nie bilansują się miesiąc do miesiąca. Prognozowana strata to w przypadku naszej placówki kwota ok. 200 tys. zł miesięcznie i to są bardzo duże pieniądze. My nie mamy możliwościowi odmówienia wykonywanych świadczeń dla pacjentów ani pozyskiwania dodatkowych środków na realizacje świadczeń, żeby tę lukę finansową zasypać - tłumaczy Marek Zawada.
Nie zlikwidują oddziałów w Radzyniu
- Zdecydowanie załamanie finansowe dla nas z tego tytułu to połowa tamtego roku, ta tendencja bardzo wyraźnie się uwypukla. Jeśli nie będzie wzrostu finansowania ze strony NFZ i ministerstwa zdrowia, to wszystkie szpitale powiatowe będą miały bardzo duży problem finansowy, mówi dyrektor radzyńskiej placówki. - Nasz, roczny budżet szpitala to 42 mln zł. Strata zaplanowana jest do 1 mln 800 tys.zł do końca roku. W granicach amortyzacji. Ale naprawdę trudno wyrokować, jaki to będzie wynik finansowy. Nie myślimy o redukcji oddziałów. Takich działań nie prowadzimy, cały czas podejmujemy radykalne działania oszczędnościowe typu zmiana organizacji pracy, lepsze wykorzystanie personelu medycznego, szukanie wakatów. Wszystko po to, aby obniżyć koszty. Tylko w tym kierunku się poruszamy - zapewnia Marek Zawada
Pracownicy służby zdrowia będą protestować
Według danych izby pielęgniarskiej rocznie 1500 pielęgniarek odbiera prawo wykonywania zawodu, a kilkanaście tysięcy przechodzi na emeryturę.
Jak podkreśla Ogólnopolski Związek Pracodawców Szpitali Powiatowych, rozmowy z resortem zdrowia o finansowaniu szpitali powiatowych nie przyniosły jak dotąd żadnych efektów.
Protest, który organizują Ogólnopolski Związek Pracodawców Szpitali Powiatowych i Związek Powiatów Polskich, poparł Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy.