W aktualnym numerze Wspólnoty poruszane są te tematy. Relacjonowaliśmy sytuację sprzed tygodnia : Tygodniówka w szpitalu _ Wszyscy radiolodzy zachorowali na tydzień. Pracownia RTG stała pusta.
Oto wstępna część artykułu:
To mógł być paraliż szpitala, dyrekcja musiała jednak zastosować środki zapobiegawcze. Musieliśmy przełożyć badania planowe, rożne planowe rzeczy też nie są realizowane, w przypadku wykonania tomografii komputerowej czy zdjęć RTG, korzystamy z pomocy szpitala w Parczewie czy Łukowie - wyjaśnia Marek Zawada, dyrektor szpitala.
18 lutego dziewięciu pracowników radiologii z radzyńskiego szpitala poszło na L-4. Na zwolnieniach lekarskich przez cały tydzień byli wszyscy technicy RTG, warto wyjaśnić - przez ostatnie miesiące pozostający w sporze zbiorowym z dyrekcją szpitala. Żądali podwyżek. Dla przykładu podawali, że dzisiaj technik RTG z 35-letnim stażem pracy bierze na rękę na koniec miesiąca – 1856,76 zł, a w tej kwocie zawierają się takie składniki wynagrodzenia jak wysługa lat, czy dyżury w nocy i święta. Oczekiwali wraz z grupą pracowników diagnostyki medycznej i fizjoterapii podwyżek w okolicach tysiąca złotych. Po długich negocjacjach dostali propozycję - 150 zł. Przez tydzień na pracowni RTG - nie było z kim pracować. - Nie jest to akcja protestacyjna organizowana przez związek zawodowy - wyjaśniał jeden z techników. - Nieobecność w pracy i zwolnienia lekarskie to skutki decyzji zdrowotnych poszczególnych osób.
Badania w Parczewie i Łukowie
- Okazało się, że prawie wszyscy technicy RTG są chorzy. Powstał więc problem z wykonywaniem diagnostyki obrazowej. Planowane badania musieliśmy przesunąć na późniejsze terminy. Mam nadzieję, że pracownicy od poniedziałku (25 luty) wrócą do pracy i dział diagnostyki będzie funkcjonował normalnie - tłumaczył Marek Zawada, dyrektor szpitala. W szpitalu były przez tydzień wykonywane tylko badania USG i EKG. Na zdjęcia RTG oraz tomografię komputerową pacjenci byli kierowani do innych placówek - w Parczewie lub Łukowie. Proszono ich także, by sobie zorganizowali własny dojazd.
Nie można było dać więcej
Dyrektor pytany, czy nie mógł jednak dać "więcej" ( pracownicy oczekiwali podwyżki w wysokości tysiąca złotych, a dostali propozycję 150 - 200 zł brutto), przyznaje, że wie, iż zarobki grupy radiologów, laborantów i fizjoterapeutów są rażąco małe. - To jest grupa ponad 50 pracowników i kwestia równego traktowania wszystkich pracowników (nie tylko 9 radiologów, którzy poszli na zwolnienia). Dlaczego nie poszli laboranci, fizjoterapeuci? Ja potwierdzę, że zdecydowanie za mało zarabiają, ale niestety są to rozwiązania systemowe, które są w całym kraju. Trudno oczekiwać, by szpital ze swoich środku wyodrębnił tak potężne pieniądze, bo nie ma takich środków i takich możliwości. Powtarzam - ta propozycja która padła, była na możliwości szpitala - oświadcza.
"W sytuacji szantażu, absolutnie nie będziemy rozmawiać o podwyżkach"
- Starosta nie jest ani pracodawcą tej grupy zawodowej, ani stroną konfliktu - zastrzega Szczepan Niebrzegowski, stojący na czele organu założycielskiego szpitala. Nie ukrywa szoku, wywołanego odejściem od łóżek pacjentów. - W tym momencie problem pacjentów jest dla mnie zdecydowanie pierwszoplanowy. Podczas spotkania z dyrekcją szpitala przyjęliśmy informację, że będziemy w poniedziałek obserwowali sytuację, czy ci ludzie wrócą do pracy. Będą odpowiednie kontrole i dyrektor będzie wyciągał konsekwencje personalne - zapowiada. Jeżeli chodzi o podwyżki mówi krótko: - Kosztem powiększenia kredytu szpitala, byliśmy gotowi zaproponować podwyżki. Teraz 150-200 zł, w kolejnych miesiącach - kolejne. W tej sytuacji, damy to co da ministerstwo zdrowia. Podwyżki są w jego rękach. O niczym więcej nie będziemy rozmawiać - stwierdza. ( Więcej w papierowym wydaniu Wspólnoty).
.......................................................
Na sesji Rady Powiatu pojawił się Leszek Jaszcz,przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Diagnostyki Medycznej i Fizjoterapii. Dopytywał, czy starosta podtrzymuje te słowa. - Nie dementuję ani jednego słowa - odrzekł Niebrzegowski. Dodał jednak, że po opadnięciu emocji związanych z sytuacją w minionym tygodniu, wraz z dyrekcją szpitala zarząd powiatu podjął decyzję o równym traktowaniu radiologów, laborantów i fizjoterapeutów podczas rozmów o podwyżkach. Wicestarosta Jarosław Ejsmont przypomniał, że postawa techników pracowni RTG naraziła szpital na dodatkowe koszty finansowe i utrudnienia dla pacjentów.
( więcej w papierowej W.)