reklama

Robert Makłowicz obiecał gotować wprost z Radzynia

Opublikowano:
Autor:

Robert Makłowicz obiecał gotować wprost z Radzynia  - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

KulturaPodróżnik, kucharz, krytyk kulinarny, pisarz  Robert Makłowicz odsłonił swoją tabliczkę Na Skwerze Podróżników w Radzyniu i spotkał się z  mieszkańcami w ,,Oranżerii". 

Przyznał, że nie uważa się się wybitnego kucharza, ale przede wszystkim pasjonata historii i kultur, które najłatwiej i najsmaczniej poznaje się poprzez jedzenie. Lubi dobrze zjeść, ale im jest starszy, tym bardziej docenia proste potrawy. Dlatego Podlasie, jest dla niego skarbnicą rodzimej, prawdziwej kuchni, ponieważ Podlasiacy zapuścili tu korzenie na dobre. - My Polacy wstydzimy się trochę naszej narodowej kuchni, bo ona jest - wiejska. Te kasze,,,pirogi", zupa z pokrzywy, potrawy ze znakomitej brukwi, to omasty - to wszystko jest wyśmienite -  pochwalał.

Jego, wiecznego studenta prawa i historii ( studiów nie ukończył, a skończył niemal 10-letnie studiowanie  bo nie musiał już iść do wojska) – kulinaria pociągały, bo uważa, że jedzenie to najlepszy sposób na poznawanie świata. - Myśmy w PRL- u od tego się odzwyczaili, teraz to się zmienia  opowiadał, tłumacząc, dlaczego w jego telewizyjnych programach jest coraz mniej gotowania, a coraz więcej opowiadania o kulturze, historii, religii  i miejscu - w którym akurat rozstawił swoją słynną kuchenkę gazową ( raz zdarzyło mu się rozstawić ją nawet na wulkanie Etna). 

Pytany o najdziwniejsze dania, które zdarzyło mu się jeść, przyznał: - Jadłem różne rzeczy, tarantule w Kambodży czy świnki morskie w Andach, ale trzeba pamiętać, że ludzie na świecie jedzą takie rzeczy nie dlatego, że one są wyjątkowo smaczne, tylko z głodu. Podkreślił: - Mamy różny wyznacznik ,,normalności” w jedzeniu. Dla Chińczyków aberracją jest jedzenie chleba, czy nabiału, oni nawet nie mają enzymu. Pan Bóg ma różnych lokatorów i oni w zależności od tego, w jakim miejscu żyją mają różne zwyczaje .

Ostatnio - zajął się na poważnie winem. Jest jego koneserem. Uważa, że chleb i wino to znakomite dary Boże. Pod koniec spotkania odpowiedział pozytywnie na zaproszenie starosty Szczepana Niebrzegowskiego, że jest gotowy przyjechać do Radzynia i na dziedzińcu pałacowym ugotować coś dla telewidzów wprost z Radzynia, w asyście uczniów klasy gastronomicznej Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych, których kilka lat temu nagrodził w konkursie kulinarnych w Lublinie - I miejscem. 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE