reklama

Rodzina Rossowskich we wspomnieniach Alicji Stradczuk-Twardowskiej

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kultura Starsi mieszkańcy Radzynia dobrze pamiętają Zofię, podążającą spacerkiem z teczką z nutami do swoich uczennic, jeszcze w latach 60. XX w., a także Tadeusza, który często spacerował w przypałacowym parku – nieco przygarbiony i zawsze z rękami założonymi do tyłu - wspomina rodzinę Rossowskich Alicja Stradczuk-Twardowska. Ich losy opisuje książka "Ich czasy", którą znajdziemy w Miejskiej Bibliotece Publicznej.
reklama

Przytaczamy wspomnienia Alicji Twardowskiej:

Przed Wigilią Bożego Narodzenia, kiedy szykowałam się do ubierania choinki, kurier przyniósł mi wspaniały prezent: liczącą 539 stron i pisaną drobnym drukiem książkę o rodzinie Rossowskich. Pisałam o nich kilkakrotnie w radzyńskiej prasie. Ale teraz ta historia została zbadana dogłębnie - o wszystkich, bliższych i dalszych członkach rodziny - rozpoczyna opowieść pamiętająca dawne dzieje miasta, rodowita radzynianka - Alicja Stradczuk-Twardowska, goszcząca cztery lata temu w Miejskiej Bibliotece Publicznej podczas wieczoru, promującego jej książkę "W partyturze życia".

Zaczęło się od zdjęcia

Parę lat temu napisał do niej nieznany Maciej Ufnalewski i zapytał o zdjęcie Zofii Rossowskiej, które znalazł w Internecie. Nawiązali korespondencję mailową, potem spotkali się kilka razy. Okazało się, że Maciek jest wnukiem brata Tadeusza Rossowskiego – Kazimierza. Poznałam też mamę Maćka, czyli córkę Kazimierza - w prostej linii bratanicę Tadeusza Rossowskiego. Wtedy, gdy poznałam Macieja, kończył on wraz z siostrą książkę o swoich przodkach ze strony ojca. Była to część pierwsza zatytułowana "Ich czasy" i opisująca historię rodziny Ufnalewskich wraz z rozległymi rodzinami (rodami), m. in.: Curé, Dunin-Borkowskich, Lewańskich czy Goliszewskich.

"Ich czasy"

Pomysł na pisanie pierwszej książki zrodził się zapewne podczas licznych rozmów z różnymi członkami rodziny. Impulsem była teczka, w której ich ojciec przechowywał skromne zasoby archiwalne; parę listów, dokumenty i odbitki kserograficzne. Książka wzbogacona jest drzewami genealogicznymi, listami, dokumentami i wyjątkowymi fotografiami.

Rossowscy z Radzynia

- Druga część "Ich czasy" równie żywo mnie zainteresowała, bo Pan Maciej wraz z siostrą Magdaleną Ufnalewską - Godzimirską jako współautorką, zebrał znacznie więcej materiału o rodzinie swojej mamy, która była tak bliską krewną "naszych", radzyńskich Rossowskich: Zofii, Tadeusza i ich syna Tadeusza - podkreśla Twardowska. Zofia była najmłodszym dzieckiem z ośmiorga rodzeństwa, Tadeusz miał trzech braci i dwie siostry, ale historia samej rodziny Tadeusza Rossowskiego rozrosła się do prawie 150 stron, czyli ponad jedną trzecią część całej książki.

Rodzina Tadeusza Rossowskiego

Dokumenty mówią o pierwszych przodkach już w końcu XVIII w. Była to rodzina szlachecka pieczętująca się herbem Prus I. Najstarszym opisanym w książce przodkiem jest Jan Rossowski – praprapradziadek, który miał sześcioro dzieci. Spośród nich większość zmarła w młodym wieku, a najdłużej żył jedyny syn Jana – Stanisław. Od 1879 roku mieszkał on (prapradziadek) w Zwiniaczu, gdzie dzierżawił przez około 12 lat majątek Mysłowskich. W książce czytamy: "Około 1890 r. Stanisław przeprowadza się do oddalonego od Zwiniacza o prawie 120 km Urłowa".

Urłów

Wieś, położona ok. 25 km na południowy wschód od Złoczowa, była w XIX w. własnością rodziny Lipińskich. Została zakupiona w 1845 r. przez jednego ze słynniejszych polskich kompozytorów, Karola Lipińskiego. Kiedy w 1890 r. Stanisław Rossowski brał w dzierżawę majątek w Urłowie Karol Lipiński nie żył już od prawie 30 lat, jednak dobra Urłowskie nadal pozostawały w rękach jego synów – Gustawa i Konstantego" (...).

pomnik nagrobny Karola Lipińskiego i jego rodziny w Urłowie

Majątek Lipińskiego

Powszechnie wiadomo, że wybitny skrzypek Karol Lipiński urodził się w Radzyniu, zmarł w Urłowie w swoim majątku, który zakupił w 1845 roku, by spędzać tam wakacje, a później, gdy przestał koncertować, przeniósł się do Urłowa na stałe i tam zmarł na astmę w 1861 roku. W testamencie Lipiński przeznaczył majątek w Urłowie na utworzenie fundacji stypendialnej swojego imienia, aby wesprzeć młodych, utalentowanych skrzypków studiujących w konserwatoriach we Lwowie, Neapolu i Wiedniu. Fundacja działała do wybuchu I wojny światowej - przypomina pani Alicja.

Rozmowy dziadka z synem wirtuoza skrzypiec

W rodzinie Macieja Ufnalowskiego zachowały się wspomnienia brata Tadeusza Rossowskiego, Stanisława Feliksa Rossowskiego - jako sześcioletnie dziecko spędzał często czas u dziadków w Urłowie . I choć niewiele mógł pamiętać, opisuje barwnie kontakty dziadka z synem Karola Lipińskiego.

Syn-dziwak i niejadalne zające

"Grób i pomnik pamiętam w parku urłowskim, tuż za dworem zamieszkałym wówczas przez syna kompozytora – starszego i mocno zdziwaczałego pana, odzianego w piątek i świątek w czarną czamarę polską, z nieodstępnym cybuchem w ręku – z głową dużą i wyrazistą o mickiewiczowskiej czuprynie. Pan ten nie bywał u dziadków – choć mieszkaliśmy w bliźniaczo podobnym dworku położonym naprzeciw jego dworku rozdzielonym zaledwie szerokim gazonem, ze studnią po środku, babka bowiem zamknęła po śmierci stryja dom, dla wszystkich bliższych i dalszych znajomych. Bywał natomiast u niego i często z nim razem polował dziadek, traktując go jako dużo starszego od siebie ( sam był wówczas po 60- tce !), a polowania, na które mnie nigdy nie zabierał kończyły się z reguły jakimś śmiesznym nieporozumieniem. Każdy zając przez dziadka ubity i panu L. pozostawiony – okazywał się w kuchni tegoż pana albo tak starym i twardym, albo tak strzałem porozbijanym, że nie nadawał się do użytku" - zapisał Stanisław Feliks Rossowski.

Kazimierz Rossowski

W dalszej części rozdziału o Rossowskich pojawiają się historie rodzeństwa "naszego" Tadeusza Rossowskiego, m.in. Kazimierza – ojca matki Macieja Ufnalewskiego i jego siostry Magdaleny, autorów książki. Poznajemy losy ich syna Tadeusza – juniora, która jest już znana, został on bowiem zastrzelony przez Niemców w 1943 r. Był działaczem podziemia AK. Na grobie jego żony i jej rodziców na warszawskich Powązkach, córka Kazimierza umieściła napis: "Kazimierz Rossowski (1896-1940). Ostatni prezydent Borysławia, zamordowany na Ukrainie z Listy Katyńskiej. Grób symboliczny". To niezwykła książka, powstała z pasji i miłości do rodziny, przywiązania do swojej ziemi, do Ojczyzny. Jest to również historia miejsc utraconych, dawnych naszych Kresów. To nasza tożsamość - podkreśla Alicja Stradczuk-Twardowska.

Część historii Radzynia Podlaskiego

Historia nigdy się nie kończy. Przed wojną moja mama jako dziecko zapamiętała nazwiska bywających u Rossowskich Krzemieniów, Twardzickich, imię Mucha, pamiętała wielkiego psa Rossowskich - wspomina pani Alicja. -Z tego, co wiem, książka zostanie wysłana do Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Z. Przesmyckiego - zachęca do lektury.

Alicja Twardowska

Teoretyk, redaktor, wydawca, autorka podręczników dla dzieci: "Wesołe instrumenty", "Wieczorynki z Fryderykiem", "Fortepian babuni". Współautorka książki napisanej z mężem - kompozytorem Romualdem Twardowskim – "Wilno, moje miasto". Organizatorka wielu koncertów, promocji młodych talentów, pomysłodawczyni statuetki "Bursztynowe Nutki", wręczanej od 2015 roku osobom wyróżniającym się w dziedzinie edukacji muzycznej. Rodowita radzynianka mieszkająca w Warszawie.

 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama