Na obrazie Jana Matejki "Śmierć Zygmunta Augusta w Knyszynie" widać grono ludzi opłakujących monarchę, a przy samej dolnej linii obrazu jest postać człowieka kradnącego dobra ze skrzyni. Jak się okazuje, ten szczegół mógł mieć niebagatelne znaczenie dla współczesnego Radzynia. Tak przynajmniej sądzi Anna Wasak, rzecznik urzędu miasta, która pasjonuje się historią miasta.
To ona przypomina nam sensacyjny wątek, który zaczął się kiedy królowa Bona po 9-letnim procesie odzyskała gród i podarowała go nestorowi rodu przybyłemu do Polski z Kończyc Wielkich na Morawach, dworzaninowi, późniejszemu podkomorzemu królewskiemu i burgrabiemu krakowskiemu - Mikołajowi Mniszchowi. Ten z kolei miał trzech synów. Najmłodszy, również o imieniu Mikołaj, od wczesnych lat przebywał na dworze króla, tam się wychowywał. Kiedy miał 20 lat, był jednym z najbardziej zaufanych, tzw. pokojowym Zygmunta Augusta.
Jedna z legend głosi, że kiedy po śmierci żony Barbary Radziwiłłówny król Zygmunt szalał z rozpaczy, w lustrze ukazywał mu się duch Barbary. Miał za tym stać Mikołaj Miszech wraz z czarnoksiężnikiem Panem Twardowskim (tym samym, co zaprzedał duszę diabłu), którzy za pomocą najprawdopodobniej "camery obskury" sprawiali, że Zygmunt widział lewitującą postać Barbary w lustrze. Wprawdzie nie wiadomo, czy Twardowski przechytrzył Belzebuba i mieszka na księżycu, pewnym jest jednak, że został zamordowany. I to Mikołaj Mniszech wymieniany jest jako pierwszy kandydat, który mógł mieć interes w zlikwidowaniu czarnoksiężnika.
Na tym jednak mroczna rola Mikołaja Mniszcha się nie kończy, bowiem wiele wskazuje na to, że w momencie śmierci Zygmunta Augusta dziewięcioro sług Mniszcha juniora wynosiło skrzynie z mieniem królewskim. Być może jednego z nich upamiętnił na swoim obrazie Jan Matejko. Nie jest wykluczone, że skoro główny korpus radzyńskiego pałacu został wybudowany przez Mniszchów, to jego podwaliny stanęły za te skrzynie.
Jak zauważa Anna Wasak, coś na rzeczy musi być, skoro są źródła wskazujące na to, że radzyński kościół p.w. Św. Trójcy został zafundowany przez Mniszchów na odkupienie win popełnionych przez członków rodziny, a już najbardziej przez najmłodszego z trzech braci – Mikołaja.