O tym, że podczas posiedzenia rady nadzorczej może zapaść decyzja o odwołaniu Sałaty pracownicy PUK dowiedzieli się kilka dni wcześniej, z przecieków. Dlatego, mimo że posiedzenie zostało zwołane w trybie ,,nadzwyczajnym”, czyli nie w godzinach urzędowych, ale w piątek, o godz. 17 i to w święto św. Anny, które dla radzynianków jest ważnym dniem w kalendarzu rocznym i dniem odpustu ,,na cmentarzu”, ponad połowa z 130. osobowej załogi PUK przyszła pod budynek by być świadkiem tego wydarzenia i publicznie wyrazić swój protest. Rada nadzorcza kazała im bardzo długo czekać na oświadczenie, ponieważ posiedzenie za zamkniętymi drzwiami trwało ponad dwie godziny. A po opuszczeniu rady przez prezesa, jeszcze godzinę. Praktycznie do chwili, aż znużony upałem i oczekiwaniem tłum się rozszedł.
Żegnajcie !
W trakcie rady ( po dwóch godzinach) opuścił obrady prezes Sałata. Podziękował zebranym i powiedział : żegnajcie ! Załoga, która liczyła, że rada wyda decyzję pozytywną dla prezesa, spotkał zawód.
Jeszcze nie znamy szczegółów rozmów, ale prezes Sałata ma zamiar je ujawnić. Wiemy tyle, że pytany o powody takiej decyzji, burmistrz Jerzy Rębek, przed posiedzeniem rady, odpowiedział krótko: -Pan prezes jest zatrudniony równolegle w firmie SA-BA, która jest firmą konkurencyjną dla Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych.
Jest to firma jego żony, Urszuli Sałaty. Roczny dochód z doradztwa tej firmie Sałata wykazywał w oświadczeniu majątkowym od czterech lat i była to kwota rzędu 4 tys.zł. - 4 lata panu nie przeszkadzało, dlaczego teraz nagle zaczęło przeszkadzać ? - komentowała zarzut małżonka prezesa, która też dodała uwagę o komentowaniu ludzi jak śmieci.
- Nie. Ja na pewno nie traktuję ludzi jak śmieci - odparł Rębek.
(więcej w papierowym wydaniu Wspólnoty).