reklama

Tomasz Kowalik: malarstwo, muzyka, obiekty

Opublikowano:
Autor:

Tomasz Kowalik: malarstwo, muzyka, obiekty - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

KulturaDo końca listopada w galerii przy Kawiarni i Herbaciarni Artystycznej "Kofi&Ti" można zobaczyć wystawę prac radzyniaka, Tomasza Kowalika, który zdecydował się wreszcie pokazać swoim krajanom, swój artystyczny dorobek. 

Od wielu lat mieszkający w Warszawie bohater wernisażu, nie tylko zaprezentował prace malarskie, inspirowane twórczością Dudy – Gracza, Tomasz Sętkowskiego, Jacka Malczewskiego, ale też na własnoręcznie zrobionej gitarze dał mini-recital utworów z epoki renesansu.

Czy sztuka to przyjemność ? - Przede wszystkim fizjologia. Tak jak jedzenie, oddychanie... Jest jak narkotyk – odpowiada na zadanie pytanie, dodając z humorem, że życie ze sztuką na ,,ty" udaje mu się zachowywać tylko i wyłącznie dzięki anielskiej cierpliwości małżonki Grażyny. - Dzięki niej ja wesoło tworzę to , to, i to, a ona to musi znosić – żartuje.

Mogłem kupić ten obrazek

Anegdotycznie opowiedział też historię o swoich mistrzach. Malarstwo, przepełnione surrealistycznymi wizjami, zdradzającymi bogatą wyobraźnię autora, to dla niego hobby, konik, chociaż ostatnio dużo więcej maluje. Ale sięgając do przeszłości nie może sobie darować, że nie spotkał się w tym samym miejscu i czasie ze swoim mistrzem, chociaż mógł. - Gdzieś czytałem w prasie wywiad z Tomkiem Sętkowskim, okazało się, że jesteśmy z tego samego rocznika i kiedy ja podjąłem studia w Gdańsku, on w tym czasie na molo handlował z bratem obrazkami. Najpierw zaczynali od książek w Częstochowie, zobaczyli że to dobrze szło, i Tomek wpadł na pomysł, że namaluje jakieś obrazki i spróbują handlu przy kościele w Gdańsku. Żałuję, ze wtedy nie kupiłem od niego tego obrazka. Dzisiaj mało kogo na nie stać – przyznaje. Ceny za jeden to setki tysięcy zł.

Człowiek czy chciał, czy nie chciał, nauczył się grać na lutni

Jak wspomina, miał to szczęście, że poznał w swoim życiu niesamowitego człowieka Antoniego Pilcha, który studiował klasę gitarę w Poznaniu, ale ją rzucił dla lutni. Pilch wygrał w 70 .latach lutniowy konkurs europejski, w nagrodę dostał wspaniały instrument, dzięki któremu założył klasę lutni na Akademii Muzycznej w Krakowie. - Jakoś tak się złożyło, że zafascynował mnie lten instrument, zbudowałem go i pojechałem do Antka. Lutnia to dawny instrument, ma 6 par strun i strunę 13, wiolinową. Przebywając z Antkiem, człowiek czy chciał czy nie chciał grał na lutni. Nauczyłem się i do dzisiaj uwielbiam grać motywy lutniowe. Żeby ludzie zobaczyli, że taka muzyka jest – tłumaczy, nieustająco żartując.  

O autorze:

TOMASZ KOWALIK: Urodzony w 1961 roku w Radzyniu Podlaskim. Absolwent Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych w Lublinie w klasie Formy Użytkowe, a następnie Wydziału Architektury Wnętrz i Wzornictwa Przemysłowego na Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. Autor i realizator szeregu projektów wnętrz mieszkalnych. Budowniczy instrumentów strunowych epoki Renesansu i Baroku. Być może stąd, muzyka dawna i klasyczna muzyka gitarowa są dla niego niekończącą inspiracją w malarskich pracach olejnych, akwarelowych i wycinankach.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE