- Z bratem, czy z siostrą można się pokłócić, ale żeby łapać za nóż - mówi pracownik stacji benzynowej, na terenie której doszło do tragedii.
Chłopak leżał w kałuży krwi
- Tam nie było żadnej głośnej awantury ani rozróby. Było cicho - powiedział Wspólnocie świadek tego zdarzenia, który chce zachować anonimowość. - W sali na terenie stacji paliw było kilka osób - relacjonuje mężczyzna. - Wśród nich było dwóch braci z okolicznej wioski i młoda dziewczyna - opowiada świadek. - Oni wypili po piwie i zamówili drugą kolejkę. Dziewczyna miała przy sobie ćwiartkę wódki. Wychodzili gdzieś na zewnątrz. Po jakimś czasie ja poszedłem do toalety i zobaczyłem chłopaka leżącego w kałuży krwi. Obok niego leżał zakrwawiony telefon. On może chciał wezwać pomoc. Wtedy ja podniosłem alarm i ktoś zadzwonił na pogotowie i na policję - opowiada nasz rozmówca.
(…)
Więcej w elektronicznym (CZYTAJ TUTAJ) i papierowym wydaniu Wspólnoty (dostępnym w punktach sprzedaży).