Esport to dyscypliny sportowe przeniesione do wirtualnego świata. Stwierdzenie to jednak nie opisuje w pełni tego zjawiska, w którym udział bierze coraz więcej osób, a profity z nim związane są coraz wyższe.
Witajcie w esporcie
League of Legends, StarCraft, Counter-Strike, Quake to nie tylko emocje, które możesz przeżywać wyłącznie na ekranie swojego komputera. Esport gwarantuje emocjonujące rozgrywki zespołowe w każdej z tych gier i to z udziałem publiczności z całego świata. Początki dyscypliny znanej jako esport sięgają lat dziewięćdziesiątych XX wieku, kiedy to zaczynały zdobywać coraz większą popularność profesjonalne rozgrywki Mario Bros, Tetris czy Red Racer. Wydarzenia te były niebagatelne, a o ich skali niech świadczy fakt, iż na wydarzeniu Deathmatch `95, który Windows zorganizował dla developerów gier komputerowych, zwycięzcy przypadł komputer wart 10 tysięcy dolarów. To niebagatelna kwota, a by sięgnąć po tę nagrodę, trzeba było wygrać z przeciwnikami w Dooma. To wystarczyło, by esport przeniósł się z niewielkich kafejek internetowych na platformy o rozmiarze stadionów. Wzrosły też kwoty nagród i to wcale niemało, bo stukrotnie. Najlepsi zawodnicy nie wygrywali już tysięcy, ale miliony dolarów. Nagroda za wygrany turniej to tylko jedna strona medalu. Druga to kontrakty sponsorskie, które również opiewają na niebagatelne sumy.
Światowa sława
Są kraje, gdzie esport nie został omal dyscypliną krajową. Rozwija się na całym świecie, zdobywając popularność w zależności od wartości rynku i możliwości profesjonalnego rozwoju. Ma też jednak swoje patologie, które mogą być efektem problemów wizerunkowych i braków edukacyjnych. Przeciwnicy esportu wskazują na zaburzenia rozwojowe, jakie może powodować u młodych ludzi i zaniedbania edukacyjne. Często w tym kontekście mówi się o nim również w naszym kraju. Cóż, w kontrze można postawić argumenty, że esport jest bardzo egalitarną rozrywką, do której wystarczy jedynie komputer i dostęp do Internetu. Samozaparcie i dyscyplina szybko mogą przekładać się na umiejętności, a te z kolei na wyniki. Za wynikami idą zaś pieniądze, i to niemałe. Każdy, kto zna filmową historię boksera Rocky’ego, wie, że taka historia może się zdarzyć. Tak jak młody Balboa ćwiczył w rzeźni, a kondycję szlifował na ulicy, tak esportowe samorodki mogą szlifować swoje umiejętności na uboczu, by w odpowiednim momencie pokazać się całemu światu z jak najlepszej strony. Tak, to da się zrobić. Jak mówią specjaliści, w esporcie nic nie zależy od tego, co było wcześniej. Tak naprawdę liczy się tylko to, co jest tu i teraz. Bez względu na to ile masz lat. Istotna jest jedynie czysta kalkulacja oraz sprawna praca nadgarstka.