Sętki w gminie Ulan (pow. radzyński). To tu 29 października doszło do tragedii.
Oliwia Połóg przed chwilą rozpaliła w piecu. Krzątała się po domu mając pod opieką młodsze rodzeństwo Marka. Liliana właśnie skończyła roczek, a Arek ma 2,5 roku. Słysząc co się dzieje kazała najstarszemu synowi natychmiast uciekać. Sama złapała młodsze pociechy na ręce i wybiegła z domu. Zdąrzyła wziąć telefon.
- Najpierw zadzwoniłam do sąsiada, który jest strażakiem ochotnikiem - relacjonuje pani Oliwia. - Zaraz przybiegł z gaśnicą - dodaje. Za chwilę roztrzęsiona kobieta telefonowała już na 112. W środku domu pożar czynił w tym czasie coraz większe spustoszenie.
6 jednostek w akcji
St. kpt. Krzysztof Gomółka, oficer prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Radzyniu Podlaskim relacjonuje w rozmowie ze "Wspólnotą", że strażacy zgłoszenie o pożarze otrzymali o godz. 19:17.
- Da akcji gaśniczej zadysponowane zostały dwie jednostki JRG z Radzynia i cztery zastępy OSP. W sumie 30 strażaków - mówi Gomółka. Gdy strażacy zjawili się na miejscu paliło się wnętrze budynku i poddasze. To tam zaczęła się walka z ogniem. Po opanowaniu żywiołu do środka weszli ratownicy w aparatach ochrony dróg oddechowych i lali wodę w miejscu, gdzie pojawił się ogień. Jak się okazało przyczyną pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej.
- Straty zostały oszacowane na 60 tys. zł - wyjaśnia st. kpt. Krzysztof Gomółka.
Spaliło się wszystko
W momencie, kiedy strażacy walczyli z żywiołem pani Oliwia zaprowadziła dzieci do sąsiadów i zadzwoniła do męża. Jarosław Połóg był poza domem. Jest budowlańcem i praca "rzuca" go po całym kraju. Tego dnia był akurat w drodze do Gryfic koło Szczecina. Gdy zadzwoniła żona zawrócił. - Spaliło się wszystko. Meble, sprzęty, wyposażenie - mówi Połóg. - Dobrze, że ocalały ubrania - dodaje jego żona.
Małżeństwo mieszka kątem u ojca pana Jarka w Łukowie. Gnieżdżą się w jednym pokoju.
- Ja tylko kursuję z praniem - śmieje się przez łzy pani Oliwia, siedząc za stołem koło trzech suszarek z garderobą. - Piorę u rodziców, a suszę tu - precyzuje.
- Najważniejsze, że jesteśmy bezpieczni i razem - mówi z ulga młoda mama.
Wszyscy pomagają
W pomoc rodzinie zaangażowała się lokalna społeczność. Jak przyznaje sołtys Sętek Mariola Ostrzyżek ludzie bardzo się zaangażowali.
- Wraz z radą sołecką zrobiliśmy zbiórkę. Udało się zebrać ponad 7 tys. zł - mówi sołtys. Dodaje, że chęć organizacji podobnych zbiórek zadeklarowali też sołtysi innych miejscowości.
- 15 listopada będzie zbiór podatków, więc przy okazji będzie też i zbiórka - zauważa Ostrzyżek.
Chcą zbudować dom
To nieodzowne wsparcie. Państwo Połóg chcą jak najszybciej stanąć na nogi. Starego domu nie będą remontować. Chcą pobudować nowy. Pożar przyspieszył wcześniejsze plany. Dzięki odłożonym oszczędnościom zaczynają właśnie kopanie fundamentów pod nowy dom. Stanie on na działce nieopodal spalonego drewniaka.
- Dużo rzeczy mogę zrobić sam - deklaruje pan Jarek. - Mam uprawnienia na koparkę. Wypożyczę ją z firmy, gdzie pracuję - tłumaczy. Dodaje, że wielu kolegów czy sąsiadów zaoferowało pomoc. - Na przykład murarze - opowiada Połóg.
Pani Oliwia dodaje, że zaraz po pożarze, kiedy znajomi założyli "zbiórkę" na znanym serwisie pomocowym, odebrała mnóstwo telefonów z pytaniami czego potrzeba i jak można pomóc. Ponad 300 darczyńców wsparło rodzinę pieniężnie. Cel to zebrać 100 tys. zł na budowę nowego domu. Póki co na koncie "zbiórki" na portalu zrzutka.pl jest nie co ponad 30 tys. zł. Jeżeli pojawi się większe wsparcie, rodzina będzie mogła ruszyć z budową nowego domu.
- Marzę, żeby było to już wiosną. Żebyśmy mieli własny kąt - kończy Oliwia Połóg.
Każda pomoc się liczy. Osoby chcące wesprzeć pogorzelców w walce o budowę nowego domu proszeni są o dokonywanie wpłat na konto: 77194010764859391600000000 Bank Credit Agricole.