reklama

Wzrost zakażeń małpią ospą. Są już przypadki u sąsiadów Polski

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Pixabay - zdjęcie ilustracyjne

Wzrost zakażeń małpią ospą. Są już przypadki u sąsiadów Polski - Zdjęcie główne

Odnotowano wzrost zakażeń małpią ospą. Są już przypadki u sąsiadów Polski | foto Pixabay - zdjęcie ilustracyjne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Z Lublina Odnotowywany jest wzrost zakażeń wirusem małpiej ospy, która dotąd była rzadką chorobą. Przypadki zachorowań pojawiły się już u sąsiadów Polski np. w Czechach i Niemczech. O tym, czy choroba wywoła kolejną pandemią mówił ostatnio polski wirusolog.
reklama

Od początku maja odnotowywany jest wzrost zachorowań na małpią ospę na świecie. To choroba zakaźna odzwierzęca, wywołana przez wirus ospy małpiej. Po raz pierwszy została opisana w latach 50. ubiegłego wieku, gdy w koloniach małp trzymanych w celach badawczych, wystąpiły dwa ogniska choroby podobnej do ospy, stąd nazwa „ospa małpia”. Pierwsze przypadki u ludzi stwierdzono w 1970 r. Zachorowania stwierdzano wyłącznie w Afryce, ale potem już w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Objawy zaczynają się od gorączki, bólu głowy, bólów mięśni i uczucia zmęczenia. Pojawia się też wysypka, zaczynająca się na twarzy, a następnie rozprzestrzeniająca się na inne części ciała. Szczepionka przeciwko ospie prawdziwej jest skuteczna w około 85% w zapobieganiu ospie małpiej.

W ostatnim czasie choroba dotarła do Europy.

- 24 maja media obiegła informacja, że w Czechach potwierdzono pierwszy przypadek małpiej ospy. Wirusolog Milan Trojánek powiedział w rozmowie z portalem seznamzpravy.cz, że znane jest prawdopodobne źródło zakażenia. Osoba, u której potwierdzono obecność wirusa małpiej ospy, była na festiwalu muzycznym w Antwerpii - informuje portal internetowy "Onet.pl".

Zakażenia wykryto również w Niemczech. Dlatego Niemcy zamówiły 40 tys. dawek szczepionki Imvanex, która jest stosowana jako szczepionka przeciw ospie prawdziwej. Jest to środek ostrożności, a szczepieni mają być ci, którzy kontakt z zakażonymi wirusem małpiej ospy.

- To, z czym mamy do czynienia w przypadku ospy małpiej, nie jest początkiem nowej pandemii - powiedział cytowany prze Onet minister zdrowia Niemiec, Karl Lauterbach, zaznaczając, iż nie ma zagrożenia pandemicznego, ale jednoczesnie nie należy lekceważyć sprawy.

Z kolei Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) 21 maja wydała komunikat.

- Sytuacja jest rozwojowa i WHO oczekuje, że w miarę rozszerzania nadzoru w krajach nieendemicznych będzie więcej przypadków ospy małpiej. Natychmiastowe działania skupiają się na przekazywaniu dokładnych informacji osobom najbardziej narażonym na zakażenie małpią ospą, aby powstrzymać dalsze rozprzestrzenianie się choroby. Obecnie dostępne dowody sugerują, że najbardziej narażone są osoby, które miały bliski kontakt fizyczny z osobą chorą na małpią ospę, podczas gdy u tej osoby wystąpiły objawy. WHO pracuje również nad zapewnieniem wytycznych dotyczących ochrony pracowników opieki zdrowotnej i innych pracowników systemu ochrony zdrowia, którzy mogą być narażeni na ryzyko, takich jak osoby sprzątające. W najbliższych dniach WHO przedstawi więcej zaleceń technicznych - czytamy w komunikacie.

O chorobie mówił ostatnio też m.in.  prof. dr hab. Krzysztof Pyrć, wirusolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego. W rozmowie z Polską Agencją Prasową odniósł się do tego, że pojawią się doniesienia o tym, iż małpia ospa jest chorobą osób homoseksualnych.

- To jest dosyć duże nadużycie, wprawdzie faktycznie znaleziono grupy zakażonych mężczyzn, którzy uprawiali seks z innymi mężczyznami, natomiast nie ma to nic wspólnego z preferencją samego wirusa. Owszem, dyskutuje się dziś, czy choroba może się przenosić poprzez kontakt seksualny, ale nie ma znaczenia, czy jest on homoseksualny, czy heteroseksualny - wyjaśniał prof. Krzysztof Pyrć . - Ta choroba nie ma nic wspólnego z orientacją seksualną, co najwyżej z drogą transmisji.

Zapytano go też o to czy małpia ospa może zapoczątkować nową pandemię. Stwierdził, że na odpowiedź na to pytanie, jest znacząco za wcześnie. Jego zdaniem takie organizacje jak WHO, CDC, Komisja Europejska oraz rządy poszczególnych krajów, powinny zastanowić się, jakie mają narzędzia, żeby zadziałać w razie czego.

- Niemniej jednak nie jest to moment, żeby zwykły śmiertelnik musiał się nad tym zastanawiać - powiedział wirusolog. -  Na razie nie ma jakichś szczególnych wskazań, żeby normalni obywatele coś wyjątkowego robili w tym względzie. Kilkadziesiąt przypadków w skali całego świata to jest właściwie nic. Oczywiście, nie wykluczam takiej możliwości, że sytuacja może się rozwinąć – widzieliśmy już dwa lata temu, jak wirus może się wyrwać spod kontroli. Obecnie nie panikowałbym, ale zwracałbym uwagę na wiadomości i oficjalne komunikaty, jakie się pojawiają z oficjalnych źródeł. I tyle.

reklama
Artykuł pochodzi z portalu lublin24.pl. Kliknij tutaj, aby tam przejść.
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama