W rzeczywistości jest nas mniej, bo administracja nie nadąża za wyprowadzkami. Rację ma Radek Grudzień, podkreślając od lat (nikt go nie słucha...), że oficjalne statystyki wykazują także tych, którzy de facto swoje życie dawno trwale związali z Lublinem, Wrocławiem, Londynem itd., ale z jakichś powodów się nie przerejestrowali.
Co gorsza: zwykle dotyczy to osób względnie młodych i nieco bardziej niż przeciętnie zaradnych, odważnych i przedsiębiorczych. A rozmnażania populacji (o ile mnie pamięć nie myli: całkiem przyjemne zajęcie!) właśnie po takich się oczekuje.
Jesteśmy w demograficznym i migracyjnym korkociągu. Za kilka lat będzie nas mniej niż 50 tysięcy. I nie jest to przepowiednia wkurzającej, zarozumiałej wioskowej Kasandry, tylko matematyka.
I co, ktoś wyrwał włosy z głowy? A gdzie tam!! Przecież odnosimy sukces za sukcesem! Na pewno jesteśmy na dobrej drodze!
Wariactwem jest uważanie, że jeśli będzie się robić dokładnie to samo, co wcześniej, to nagle zacznie się osiągać inne rezultaty. Nawet jeśli robić się będzie mocniej i bardziej. Zupełny absurd.
Zaprawdę powiadam Wam: jeśli nie zaczniemy myśleć nie o najbliższych dwóch latach, a o tym, jak te nasze Wohynie, Ulany, Radzynie zaczną wyglądać za lat dwadzieścia i dlaczego ktokolwiek miałby wtedy chcieć dobrowolnie w nich mieszkać, to - zaprawdę powiadam Wam - nawet Biedronki się pozamykają. Zbigniew Smółko
Zobacz również: (Felietony innych autorów)
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.