Malkontenci stwierdzili, że to w ramach czynu społecznego, który pamiętają z czasów słusznie minionych. To chyba dobrze, że możecie sobie dzieciństwo przypomnieć? Ja z łezką w oku wspominam zbieranie ziemniaków i ogniska z maciny. Uczestniczyłem też w zbieraniu stonki zrzucanej przez imperialistyczny reżym zza oceanu, a także dwukrotnie (!!!) sadziłem las. Po więcej tego typu wspominek odsyłam do rubryki obok, Andrzej chętnie się nimi dzieli.
Pamiętam, jak na początku swojej pierwszej kadencji wójt Wiesław Mazurek w czynie społecznym razem z mieszkańcami utwardzał drogę, bodaj do Płudów. Jeździł na traktorze, nosił worki z cementem i operował łopatą. I nikogo to nie zdziwiło. Tyle że dla włościan z okolic Radzynia działania na rzecz wspólnego dobra są chlebem powszednim. Wielokrotnie słyszałem o partycypowaniu gminy w lokalnych inwestycjach na zasadzie - urząd daje materiały, a lokalsi robociznę. Niechby ktoś uszkodził płot wokół remizy czy domu ludowego, który postawili miejscowi. Kara będzie szybsza niż przyjazd policji, żeby wandali zawinąć.
Dodatkowo, przynajmniej przez jakiś czas, funkcjonowały w okolicznych gminach fundusze sołeckie, gdzie na poziomie pojedynczych wsi mieszkańcy decydowali o drobnych, kilkunastotysięcznych inwestycjach. Krasnystaw, miasto ciut większe od Radzynia, też ma sołectwa i korzysta z dopłat centralnych do tego mechanizmu obywatelskiego. Czyli można.
Wracając do sadzenia roślin. Ja bym powyjmował sporo kostki z chodnika wzdłuż płotu SOSW. Tam baaaardzo potrzeba zieleni. Małymi kroczkami odbudowywane jest obywatelskie zaangażowanie. Dla wszystkich, którzy przyczynili się: Brawo WY!
Radosław Grudzień
Zobacz również: (Felietony innych autorów)
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.