- Stary, to był zupełnie normalny facet. Owszem, konserwatywne poglądy, zatrzymywał samochód jak Koronka w radio leciała, ale poza tym rozsądny, umiarkowany gość, daleki od jakiegokolwiek fanatyzmu! Ja nie wierzę, że się tak można zmienić - opowiada kumpel.
No i słusznie. Ludzie się bowiem nie zmieniają. Dobrego głupie kazanie nie popsuje, złego wysiadywanie w knajpie w przyzwoitym towarzystwie nie naprawi.
Czarnek też się od radzyńskich czasów nie zmienił. On tylko zorientował się, że polityczna nisza naczelnego prawicowego troglodyty pozostaje pusta (bo te młode ziobrowce to jednak dość nieskomplikowane formy białka...), więc ją zasiedlił i pracowicie rozbudowuje. Tu wpadnie i nawrzeszczy, tu wpisem w internecie przylutuje Tuskowi jak łopatą, tam, z trudem utrzymując marsową minę, naubliża Biedroniowi - i szeregi fanclubu rosną!
Dokładnie na tym sam patencie przy drugiej burcie jechał kiedyś Janusz Palikot. Tylko że - tu mogę osobiście zaświadczyć - Palikot zasadniczo wierzył w to, co robił. Ten - nie. Taki polityczny niewierzący, ale gromko praktykujący.
Za to znam jednego gościa, który - może w zastępstwie? - w to co mówi Czarnek autentycznie i bezpłatnie wierzy. Drugi taki podobno jest gdzieś pod Pniewami w Wielkopolsce, ale pewności nie ma.
Zbigniew Smółko
Zobacz również: (Felietony innych autorów)
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.