Po pierwsze: dzień dobry Panom Doktorom! Mam nadzieję, że zostaniecie na dłużej. Okolice Radzynia to świetne miejsce do mieszkania, po co dojeżdżać "świat drogi". Ludzie tu ciepli, sympatyczni, kapitalnie nadają się na sąsiadów. Z całego serca namawiam. Dobrze, że jesteście. Niech Wam się tu wiedzie, cieszcie się z obecności tutaj tak, jak my cieszymy się informacją o tym, że do nas dołączyliście. Szczęść Boże!
Ale będzie też po drugie.
W miłej atmosferze, parę rzeczy jednak wypada wyprostować albo nadać im właściwe proporcje. Tym bardziej, że przez cały kryzys (podobnie jak znakomita większość mojego Koleżeństwa w Radzie Powiatu) zachowywałem najdalej posunięty umiar w komentowaniu wydarzeń, starając się stworzyć możliwie największy komfort osobom bezpośrednio szukającym rozwiązań i prowadzącym negocjacje. Mimo, że łatwo można było na tym nastukać punkcików (oj, znam takich, co by się sekundy nie zawahali...) zasada, że zwłaszcza szkoły i szpital powinny być sterylnie wolne od polityki w dłuższym dystansie opłaci się wszystkim.
Za chwilę oczywiście będziemy świadkami ogłoszenia sukcesu, składania sobie wzajemnie gratulacji itd. Powiem Fredrą: "Znaj proporcją, mocium panie...". Otóż po prostu przywrócony został stan normalny, podstawowy, elementarnie potrzebny i naturalny, który istniał wcześniej. Nie dając się zagadać, wierząc w to, co się widzi a nie w to, co słyszy: nigdy podobnego kryzysu nie było. Starostami byli pp. Kułak ze Skoczylasem i śp. Wojtasiem, Kotwica ze Skoczylasem, Bogutyn i Gilem, Niebrzegowski z Ejsmontem i Zającem (wymieniam też wice, bo najczęściej układało się tak, że to właśnie zastępcy, w ramach nieformalnego acz z reguły dość praktycznego podziału zajmowali się SPZOZ, tak też jest obecnie...) - oddział po prostu działał i nikomu nie przyszło do głowy, że może być inaczej. Parafrazując Stefana Kisielewskiego:"bohatersko rozwiązano problem nie znany za żadnej innej władzy".
Nie chodzi oczywiście o umniejszanie wysiłku, zarzucanie braku zaangażowania itd. Tyle że dowódców rozlicza się po prostu z efektu. A mimo happy endu - tego ostatniego zbyt długo nie było. Więc teraz jest po prostu ulga. Jak po wyjęciu kamienia z buta. Ach, jeszcze morał... Podobno w medycynie lepiej jest zapobiegać niż leczyć. Zbigniew Smółko
Zobacz również: (Felietony innych autorów)
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.