Wszystko oczywiście skończyło się niczym, w atmosferze wzajemnego poszanowania i niezrozumienia. A potem było wzajemne medialne obrzucanie się błotem. Jako że burmistrz jest sprawniejszy w social-mediach, to wyszedł on z tego zwarcia zwycięsko, mimo że obiecanych 30.000 zł do remontu płyty nie dołożył. Po co o tym piszę? Bo te pieniądze były i są. Do wzięcia.
Mamy w mieście kilka lepiej/gorzej radzących sobie spółek należących do samorządu, czyli do nas. Radzyniacy są właścicielami, m.in. PUK, PEC i PKS. To w tych jednostkach budżety są wielomilionowe i zawsze da się wygrzebać tysiąc, dwa, trzy na jakąś społecznie istotną potrzebę jak wyjazd orkiestry, turniej piłki kopanej, emerycką wycieczkę czy wsparcie koncertu. Tyle że tak być nie powinno. Odbywa się to nietransparentnie, bez żadnych procedur, czyli po znajomości. W mojej opinii, zyski tych spółek powinny trafiać do kasy UM w formie dywidendy, a nie na wsparcie znajomków.
Mamy w magistracie konkursy na organizację zadań z zakresu kultury, sportu oraz turystyki i poprzez to narzędzie, gdzie każdy ma w miarę równe szanse, powinny być dystrybuowane środki. Być może należałoby wydzielić pulę dla Młodzieżowej Rady Miasta?
Tymczasem burmistrz poprosił PEC o zakupienie karocy za 75 tysięcy. A na boisko dla Orląt zabrakło. Radosław Grudzień
Zobacz również: (Felietony innych autorów)
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.