reklama
reklama

Nowy wizerunek władzy. Szpila Andrzeja Kotyły.

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Nowy wizerunek władzy. Szpila Andrzeja Kotyły. - Zdjęcie główne

Andrzej Kotyła

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Aż niedźwiedź z herbu ryczy. Radzyńskie opinieNasza miejska władza ma nowy wizerunek. Zmęczonych życiem smutnych panów o posągowych twarzach naznaczonych podkrążonymi oczami zastąpili prężni, energiczni i radośni około czterdziestoletni młodzieńcy. Dla nich to nie problem usiąść i dać się sfotografować z dzieciakami w jednym rzędzie. Nie stanowi kłopotu luźny sportowy strój podczas pikniku, bezpośredni udział w zabawie.
Reklama lokalna
reklama

Do przeszłości – miejmy nadzieję, że trwałej – odeszły sztywne garnitury, pomnikowe pozy lokalnych dostojników. Jakby z natury obdarzonych mądrością, dzielących łaskawościami, wręczających dyplomy, zaczepiających na szyjach uczestników biegów ulicznych medaliki na tasiemkach, przemawiających (z wydatną pomocą rozgestykulowanych hiperkinetycznych  rąk). A nie rozmawiających ze społeczeństwem.
Ci – nowi, jeszcze nie zmanierowani – prowadzą dialog, dopytują. Są przy tym uśmiechnięci, nastawieni przyjaźnie, otwarci, nie mówiąc o tym, że elokwentni oraz komunikatywni. Komunikują miejscowemu, ale zawsze suwerenowi, wszystkie (dosłownie wszystkie!) swoje i nie swoje działania podjęte dla dobra miejscowego, ale zawsze narodu, jakby to były jakieś dokonania godne epoki, która nastała wraz z ich chwalebnym przybyciem na ziemię... radzyńską.


Zorganizowany ostatnio przez Kościół Chrześcijan Wiary Ewangelicznej plenerowy koncert muzyki jazzowo religijnej przedstawili w mediach tak, jakby to było ich dzieło, a przynajmniej, jakby maczali w tym palce. Pomijając już fakt, że poprzednia władza nigdy by się do takiego niekatolickiego przedsięwzięcia nie podłączyła, widać przejawy nowego otwarcia – dosłownie i metaforycznie.
Onegdaj burmistrzowi radni zwrócili się do swego burmistrza z godnym nowego otwarcia i nowej epoki zapytaniem o tempo i możliwość przyśpieszenia i lepszego zabezpieczenia prac prowadzonych na ul. Wyszyńskiego.
I otrzymali odpowiedź, czym natychmiast pochwalili się w mediach, ogłaszając pierwszy swój – epokowy – sukces!!! WIKTORIA!!! OTO BURMISTRZ NAM ODPOWIEDZIAŁ!!! WENI, WIDI, ETCETERA... Piszą: otrzymaliśmy odpowiedź na nasz wniosek dotyczący udzielenia informacji o aktualnie prowadzonych pracach remontowych ulicy Wyszyńskiego. Poniżej publikujemy odpowiedź. Dziękujemy za Wasze wsparcie i cierpliwość!!!
Wyłącznie na marginesie dodać należy, że burmistrz – aby udzielić chwalebnej i epokowej odpowiedzi – musiał uruchomić sztaby urzędników, przeprowadzić serię rozmów z wykonawcą zaawansowanego remontu drogi, wydać stosowne dyspozycje, podpisać fachowo zredagowaną odpowiedź, a PARA BUCH! POOOSZŁA W GWIZDEK...


A gdy we wrednym, złośliwym i niepozbawionym słodkiej ironii komentarzu napisałem: No to załatwiliście wielką sprawę. Epokową – można powiedzieć. Dalej zamierzacie tak nas zachwycać, czy weźmiecie się do normalnego działania? Miasto trzeba uporządkować, przeprowadzić niezbędne audyty, rozliczyć, a nie tylko stwierdzić nieprawidłowości, a nie bawić się w podobne mało istotne fajerwerki, to otrzymałem reprymendę sugerującą, że nie znam się, bo radny nie jest uprawniony do przeprowadzania audytów. Koniec, kropka.
W dalszej części rozpętanej tym sposobem medialnej debaty nie brałem udziału, bo jej pierwotny punkt sporny został przerzucony na poboczne kwestie regulaminowe i proceduralne, a ja nie będę przecież radnym udzielał w mediach darmowych korepetycji. MUSZĄ KOGOŚ WYNAJĄĆ ALBO UCZYĆ SIĘ SAMI.


Dużo wcześniej napisałem, że nowi, młodzi, energiczni, wykształceni i elokwentni radni razem ze swym liderem muszą od podstaw nauczyć się samorządu, bo tej wiedzy nie daje żadna uczelnia. Weźmy przykład z przeszłości. Wasi chwalebni i chwalebnie pożegnani poprzednicy w zasadzie i w większości nie pokończyli żadnych renomowanych uczelni, a wiedza o samorządzie wylewała się z nich jak lawa.
I w tym momencie, zupełnie nie wiem, z jakiego powodu, przypomniał mi się fragment DZIADÓW Adama Mickiewicza: "Nasz naród jak lawa, Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa; Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi, Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi." A może to jakiś znak? Ten tytuł romantycznego dramatu i ta głębia... cytatu...

Post scriptum:

Sam nowy – choćby nawet najsympatyczniejszy – wizerunek na długo nie wystarczy. Trzeba zakasać rękawy i do roboty. A ja – teraz na łamach WSPÓLNOTY – będę Wam życzliwie patrzył na... no na te rękawy

 

 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama