reklama

Radzyńscy dyrektorzy od kultury – znałem wszystkich. Szpila Andrzeja Kotyły

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: redakcja

Radzyńscy dyrektorzy od kultury – znałem wszystkich. Szpila Andrzeja Kotyły - Zdjęcie główne
Opis: Andrzej Kotyła

reklama
Udostępnij na:
Facebook
Aż niedźwiedź z herbu ryczy. Radzyńskie opinieWspomnienie to piszę nie po to, aby chwalić lub ganić kogokolwiek, ale w celu wykazania, że to, co dotyczy kadry kierowniczej kultury naszego miasta generalnie się nie zmieniło, zwłaszcza w zakresie kryteriów wyłaniania dyrektorów, ich predyspozycji kierowniczych, talentów organizacyjnych i artystycznych.
reklama

Tak się składa, że jako małoletni pętak snułem się po korytarzach pałacu Potockich, gdzie w Prezydium Powiatowej Rady Narodowej pod kierunkiem Jana Walczuka pracowała moja Rodzicielka najpierw w Wydziale Organizacyjnym (kier. Stanisław Wasiluk), następnie w Wydz. Zatrudnienia (kier Kazimierz Kratiuk), potem w Wydz. Skupu (kier. Ryszard Sidorowicz), a na koniec jako sekretarka naczelnika Powiatu Eugeniusza Korolczuka aż do jego końca w r. 1975 – końca tegoż powiatu znaczy Na początku była maszynistką, później referentem, starszym referentem a na koniec inspektorem i próbowała zbudować to, co niemożliwe, czyli socjalizm z ludzką twarzą, co i dziś się czyni, jeno takoż bezskutecznie, chociaż pod innymi nazwami, np. dobra zmiana, uśmiechnięte coś tam... Stąd się bierze moje wspomnienie powstałego w roku 1962 Radzyńskiego Domu Kultury, który domem wcale nie był, gdyż mieścił się na piętrze pałacu w dwóch zaledwie pokojach.

reklama

Z osób tam pracujących pamiętam tylko panią Hanię Różycką, pozostałe zaś pracownice darzyły mnie sympatią i czasem, wypytując o różne rzeczy, częstowały peerelowskimi łakociami w rodzaju bloku albo nawet chałwy, o czym potem.

Wspomnienie to piszę nie po to, aby chwalić lub ganić kogokolwiek, ale w celu wykazania, że to, co dotyczy kadry kierowniczej kultury naszego miasta generalnie się nie zmieniło, zwłaszcza w zakresie kryteriów wyłaniania dyrektorów, ich predyspozycji kierowniczych, talentów organizacyjnych i artystycznych.

Podobnie jak dziś o wyborze szefa radzyńskiej instytucji kultury decydowały względy polityczne idące w dużym wyprzedzeniu w stosunku do merytorycznych. W PRL-u rolę decyzyjną w tej sprawie miała partia matka, czyli PZPR, a obecnie decyzję podejmuje aktualnie sprawująca władzę miejska ekipa. Różne też były typy osobowościowe szefów placówki kultury, która na przestrzeni dziejów zmieniała swą nazwę kilkakrotnie – od RDK poprzez ROKiR, do ROK.

reklama

Byli szefowie – artyści (utalentowani literacko, plastycznie, bądź to muzycznie), którzy za to okazywali się słabymi administratorami w aspekcie zwłaszcza finansowym i dokumentacyjnym. I odwrotnie – zdarzali się prawdziwi kanclerze, doskonali urzędnicy o niskiej umiejętności nawet komunikowania się z publiką. Zdarzali się pustosłowni oratorzy i obdarzeni poczuciem humoru gawędziarze. Każdy z nich coś po sobie pozostawił. Jedni głównie wspomnienie tzw. akademii ku czci - za komuny były to rocznice rewolucji, święta LWP, MO i SB, święta Pracy 1 Maja, potem rocznicy Konstytucji 3 Maja, wcześniej "wyzwolenia" przez sowietów (1945), później odzyskania niepodległości (1918). Drudzy – galerie, wernisaże, koncerty, konkursy, spotkania, sekcje artystyczne, ale to było już po r. 1989.

reklama

Kolejnymi dyrektorami Radzyńskiego Ośrodka Kultury byli: Zofia Mitura (1962-1965), Bronisław Maksymiuk (1965-1971), Stanisław Chromik (1971-1974), Kazimierz Domański (1974-1977), Ryszard Kanar (1977-1980), Bogdan Kotowski (1981-1986), Andrzej Tetlak (1986-1991), Ewa Nestoruk (1991-1995), Bogdan Sozoniuk (1995-1999), Adam Świć (1999-2006), Zbigniew Wojtaś (2007-2015), Paweł Żochowski (2015-2018), Robert Mazurek (2018-2024), Od 1 listopada 2024 r. funkcję tę pełni powołana przez burmistrza J. Jakubowskiego Marta Sidorowicz, której życzę sukcesów.

Długość stażu – w większości trzyletnia raczej nie świadczy o tym, że była to jakaś szczególnie dochodowa synekura, ale może dowodzić, że ona – ta długość uzależniona była od trwałości aktualnej władzy.

reklama

Zamiast post sriptum przytoczę tylko dwie anegdoty. Pierwsza z czasów stosunkowo nieodległych, gdy zapowiadający na scenie występ rosyjskiego mocno kudłatego barda Evgena Malinowsky`ego ubogi w owłosienie na głowie dyrektor wyrzekł słowa: PRZED PAŃSTWEM ZNAKOMITY ARTYSTA... TEN GŁOS, TEN WŁOS...

Druga z czasów zamierzchłych, gdy mnie – wówczas może ośmiolatka – opisane powyżej panie zapytały, czy wiem, kogo przedstawia ogromny rysunek głowy Włodzimierza Lenina namalowany przez utalentowanego plastycznie dyrektora, który to malunek z okazji 1 Maja "zdobił" piętro bramy pałacowej od strony kościoła. Na tak postawione pytanie odpowiedziałem – jak na mnie dość rezolutnie – słowami: MYŚMY SIĘ JESZCZE O TYM NIE UCZYLI i dostałem (wówczas nie wiedząc czemu) sporą porcję chałwy od rozbawionych pań, czego i Państwu życzę.

Andrzej Kotyła

Zobacz również: (Felietony innych autorów)

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo