reklama
reklama

Strach ma wielkie oczy. Radek z Radzynia

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Strach ma wielkie oczy. Radek z Radzynia - Zdjęcie główne

Radosław Grudzień

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Aż niedźwiedź z herbu ryczy. Radzyńskie opiniePóźnym wieczorem w środku tygodnia zachciało mi się z córką wyjść na miasto na kolację. Okazało się, że większość lokali gastronomicznych jest już zamknięta, a pole wyboru ograniczyło się do hot dogów w Żabce bądź kebaba. Zdecydowaliśmy się na bliskowschodnią kuchnię, ze względu na możliwość wyboru pomiędzy zestawem z mięsem i wegetariańskim.
reklama

Nie będę lokował konkretnego produktu i miejsca, ale wiedzcie Państwo, że młodzi sympatyczni Banglijczycy mówią całkiem dobrze po polsku. I to bez charakterystycznego dla nich akcentu. Gratulacje.

Czasy kiedy rządził Polską schabowy, a potem pizza, odeszły w zapomnienie. Ponad ⅓ całej gastronomii to lokale oferujące różne odmiany kebaba. Tylko w Radzyniu jest ich co najmniej osiem. O tym fenomenie powstała nawet książka Kebabistan. 

Po tym przydługim wstępie czas na refleksję. Jesteśmy w środku kampanii prezydenckiej. Jednym z wiodących tematów jest zagrożenie imigrantami, w szczególności muzułmańskimi. Ostatnio na Okęcie wiózł mnie Boltem sympatyczny Uzbek, który był w Polsce dopiero drugi tydzień i szło się dogadać jedynie po rosyjsku. A w naszym miasteczku imigranci są od lat. Wożą nam jedzenie na wynos, grillują kebaby i falafele. Żaden nie biega z pasem szachida i okrzykiem Allah Akbar. Nuda. Tych, którzy otwierali swoje bary ponad rok temu, można spotkać na spacerze z żoną i dziećmi. Asymilują się powoli w zaściankowej, konserwatywnej, małomiasteczkowej społeczności wschodniej Polski. Trochę tak, jak kilkaset lat temu w najbardziej tolerancyjnym kraju Europy, dumnym z otwartości na innych. 

reklama

Tylko żal, że jeszcze żaden nie odważył się na prowadzenie swojej rodzimej kuchni. Takiej z Indii i Bangladeszu, zamiast tureckiego kebsa z ayranem. Brakuje w Radzyniu lokalu z curry, tikka masala, koftą czy butter chicken. 

Wracając do islamofobii. Łatwo nastraszyć czymś nieznanym, czającym się w mroku. A receptą na wszelkie fobie i lęki jest bezpośrednia konfrontacja i możliwość wyrobienia sobie własnej opinii. Co państwu serdecznie polecam, mają czynne do drugiej w nocy!

Radosław Grudzień


Zobacz również: (Felietony innych autorów)

reklama

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo