(...) odbył się pogrzeb ojca mojej śp. "najlepszej z żon". Naszła mnie taka refleksja, że oboje byli dobrymi, skorymi do pomocy innym oraz empatycznymi ludźmi. Oboje mieli w sobie tę uważność na potrzeby innych. Umiejętność słuchania całą swoją osobą. Pozostaje mi mieć tylko nadzieję, że to, co ja widzę w moich pociechach, to nie jest idealizowanie, tylko dziedziczenie jak najlepszych cech. Gena nie wydłubiesz.
Dziadek był po prostu sobą. Cierpliwym i kochającym wnuki starszym panem. Jeżeli zajmował się moimi dziećmi, to zawsze jako główne zajęcie, pełna uwaga i poświęcenie. Jeżeli w S?vres nie mają wzorca albo nie uzgodnili jeszcze archetypu dziadka, to Mietek spełniał wg mnie wszystkie kryteria. Niniejszym zgłaszam.
To interesujący fakt, że mamy kulturowy schemat konfliktu na linii zięć-teściowa, a jakoś nie pamiętam dowcipów o scysjach między teściem a synową, czy zięciem. Mnie jakoś zatargi z Mietkiem ominęły. A może ich już nie pamiętam. Przypominam sobie za to wspólne wyprawy, czy do kuzynów we Wrocławiu, czy na pobliską wieś po koguta i rąbankę. Na grzyby, czereśnie czy kładzenie dachu na stodole.
Nie zdążyłem mu powiedzieć, że ta łagodność, ciepło i dobroć, którymi obdarowywała mnie Kaśka, to z niego. I że mu za to dziękuję.
P.s. Znajomych, którzy na klepsydrze nie dostrzegli pogrążonego w smutku zięcia, informuję: to błąd drukarski. Na pewno. Ja w to wierzę. 100 procent tak było.
Radosław Grudzień
Zobacz również: (Felietony innych autorów)
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.