Paczkomaty i oparty o nie system dystrybucji przesyłek to pomysł absolutnie genialny, wręcz jeden z niekwestionowanych powodów do polskiej dumy narodowej (drugim naszym patentem jest system Blik - mistrzostwo świata w ułatwianiu obrotu pieniędzmi). Pomysł znajduje zastosowanie w coraz większej ilości aktywności: widziałem już "ścianę", gdzie odebrać można sushi oraz należący do produkującego zdrową żywność rolnika paczkomat, z którego miastowi mogą wyjąć zakupione przez internet warzywa, jajka i miody. To naprawdę sprawnie działa.
W kilku miastach już wymyślili, że można tak też usprawnić doręczenia urzędowych dokumentów. W Mińsku Mazowieckim działa Powiatomat. W największym skrócie: składając formularz, zaznacza się okienko: doręczenie do paczkomatu i po odpowiednim czasie dostaje się SMS z kodem do skrzynki. Dowód rejestracyjny, tablice rejestracyjne, cała masa papierów z geodezji, co tam jeszcze starosta i jego urzędnicy do obywateli zechcą wysłać. Odbierasz którego dnia chcesz, o której chcesz, nie stoisz w kolejce. Urządzenie ma ekran umożliwiający złożenie podpisu. Jako prawniczy męczybuła miałem na pierwszy rzut oka pewne wątpliwości, czy to się aby na pewno spina z przepisami kodeksu postępowania administracyjnego o doręczeniach, ale okazuje się, że tak.
Czytam, że po trzech miesiącach korzystało z takiego rozwiązania nawet 30 procent odbiorców.
W Mińsku "ściana" ma 93 skrytki, które wystarczają dla 160 tysięcy mieszkańców. Być może warto przeanalizować, czy nie zawrzeć wobec tego porozumienia z miastem i gminą, które nie tylko mogłyby wysyłać dokumenty, ale też można tak rozegrać np. wypożyczanie książek z biblioteki!
Jest w okolicy parę tęgich głów, które potrafią skonstruować sensowny, kompatybilny system. O, naszych szachistów zatrudnijcie...
W sprawie kosztów: dostępne w internecie dane są niejednoznaczne. Od 10 do nawet 100 tysięcy złotych. Pewnie oprócz szafy trzeba kupić jakieś oprogramowanie i to popodłączać. Ale to wydatek raz na lata. Na trzy samorządy jakoś by dało się zrobić. I jeszcze by nas w telewizji pokazali, że powiat nowoczesny, starosta z burmistrzem i wójtem przyszłościowo myślą, do mechanizacji się garną w domu i zagrodzie, nic tylko mieszkać. Bo w sumie to takie właśnie drobiazgi, po zsumowaniu, robią różnicę. Czynią społeczność "user friendly", "przyjazną dla użytkownika".
Jestem też niemal pewien, że taki alternatywny kanał komunikacji mógłby się okazać bezcenny również w kontekście bezpieczeństwa zbiorowego. W czasach COVID byłby doskonały.
Tak czy siak: piszę papier do starosty. A nuż się spodoba...
Zbigniew Smółko
Zobacz również: (Felietony innych autorów)
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.