Zgodnie z literą prawa wszystko się zgadza, jednak wybudowanie drogi do lasu wzbudziło kpiny w całym kraju i naraziło (nie po raz pierwszy) ówczesnego szefa magistratu na śmieszność, jakich mało. Wprawdzie pozwana ma uiścić zasądzone jej opłaty karne, lecz nie jest to powód do chluby Jerzego R., który wspólnie z synem naraził całe miasto na kompromitację.
Przypomnijmy, że podczas sesji pozwana zarzucała powodowi "celowe nierzetelne i niewłaściwe dysponowanie środkami miejskimi pod kątem inwestycji o nazwie "Budowa ul. Przemysłowej z niefortunnym zjazdem z drogi krajowej nr 19". Natomiast powodowi Łukaszowi R. – pozwana przypisała przyjęcie przysporzenia majątkowego na jego nieruchomość, ze środków publicznych. Wyrazem powyższego miało być przede wszystkim przeznaczenie pieniędzy miasta na inwestycję budowy drogi zlokalizowanej na terenie gminy wiejskiej i doprowadzenie jej nowej nawierzchni do ostatniego słupka nieruchomości powoda, co oznacza wyjście prosto w pole orne.
Kolejno ukazało się kilka artykułów w lokalnych mediach, które dotyczyły skargi i sporu o wzmiankowaną niby ulicę zwaną bez żadnego uzasadnienia Przemysłową. Wskazywano w nich na wypowiedzi Bożeny Lecyk sugerujące, że "tworząc drogę, ograniczono dojazd do posesji jednej z mieszkanek, ale za to nielegalnie "dogodzono" firmie syna burmistrza. W późniejszym czasie, w lokalnych mediach wiceburmistrzyni Lecyk, sugerowała, że budowa w wym. ul. mogła być wykonana na korzyść syna burmistrza – Łukasza R.
Były burmistrz wraz z synem postanowili zawalczyć i wytoczyli proces. Sprawa trwała ponad trzy lata, a sąd – mimo jej groteskowości – przychylił się do argumentów prezentowanych przez powodów.
Niewysoki trybunał, uzasadniając wydane rozstrzygnięcie, podniósł, że poprzez oświadczenia wygłoszone przez pozwaną, Jerzy R. oraz Łukasz R. spotkali się z krytyką ze strony lokalnej społeczności. Wobec obu z nich skierowano bowiem krzywdzące artykuły w prasie oraz na internetowych portalach, które następnie były szeroko komentowane przez czytelników.
W konsekwencji powyższego sąd doszedł do przekonania, iż obaj powodowie na skutek publicznych, niezweryfikowanych wypowiedzi pozwanej doświadczyli naruszenia dóbr osobistych w postaci utraty czci i dobrego imienia, czego wcześniej rzekomo im nie brakowało. Sąd nakazał Bożenie Lecyk usunięcie skutków naruszenia dóbr osobistych Łukasza R. i Jerzego R. poprzez opublikowanie stosownych przeprosin. Za uszczerbek w godności oraz czci osobistej, której wcześniej mieli podobno w nadmiarze. Było też coś o utracie wiarygodności byłego burmistrza, której nie utraciłby w efekcie wyborów, gdyby nie niecne zachowania byłej radnej. Dobre, nie? Radna obaliła burmistrza swoimi słowami!!!
Wyrok nie jest prawomocny, jednak pozostaje pytanie, ile procesów przegrał dotychczas Jerzy Rębek i czy obecne jego zwycięstwo nie jest aby pyrrusowe. Lecykowa zaś twierdzi, że to samo uczyniłaby jeszcze raz i że się odwoła. To ja dodam, że za wybudowanie drogi do lasu zrobiłbym to jeszcze dziesięć razy.
P. S.
O całej sprawie pisze szeroko portal kochający Radzyń, nie szczędząc prawie 50 komentarzy, których obfitość i podobieństwo, a nawet identyczność zdaje się sugerować, że znikomo nieliczna jest grupa ich autorów, których prymitywizm redakcyjny nie sprawił nawet pozorów autentyczności. Każdemu, kto chciałby podać mnie do sądu za ogłoszone tu poglądy, opinie i fakty, chętnie udostępnię adres do korespondencji.
Andrzej Kotyła
Zobacz również: (Felietony innych autorów)
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.